Imre Kertesz, autor książki “Los utracony”, urodził się 9 listopada 1929 w Budapeszcie i jest wyznania judaistycznego. Jako czternastolatek trafił do Auschwitz, a następnie do Buchenwaldu. “Los utracony” to quasi-autobiograficzna książka.
Narratorem “Losu utraconego” jest młody mężczyzna, Köves György. Wywodzi się z żydowskiej rodziny, obecnie będącej w stanie rozpadu. Mieszka w Budapeszcie z macochą. György zostaje skazany za pracę przymusową w rafineriach Petrolea Shell w Csepel, fabryce samochodów ciężarowych i autobusów, w Budapeszcie.
To przedwczesny koniec jego dzieciństwa. Narrator przedstawia zdumiewającą relację z pierwszej ręki ze swojego pobytu w obozach pracy. Jako młody nastolatek nie rozumie aktualnej polityki, sensu zmian, które zachodzą wokół niego i w jego życiu. Kolejne ograniczenia nakładane na społeczność żydowską traktuje jak coś, nad czym nie należy się zbytnio zastanawiać, tylko należy się dostosować. Cała książka nie jest więc krzykiem buntu i rozprawianiem się z trudną przeszłością, zagładą całego narodu. On normalizuje to całe okrucieństwo, nawet czasami je usprawiedliwia. Dymiące kominy krematoriów i obozowa brutalność stają się po prostu kolejnym elementem codzienności. On do tego zwyczajnie przywykł.
Gyorgy rzadko wspomina o swojej rodzinie lub rozważa prawdopodobny los swoich współobywateli poza murami obozu pracy, w którym jest w tym czasie pochowany. To sprawia, że jego doświadczenie jest jeszcze bardziej osobiste, pokazując, jak cała jego energia jest skupiona na zrozumieniu własnej sytuacji i zapewnieniu, że pozostanie przy życiu. Skupia się na tym, co czuje. Dlatego poza opisami bestialstwa mamy sporo miejsca na chwile szczęścia czy wzruszeń.
Ostatni rozdział książki w zaskakujący sposób podkreśla również, że ci, którzy nie byli w obozach pracy, nigdy nie mogli pojąć pełnego zakresu horroru. W czasach, gdy wszystko w ich własnym świecie toczyło się prawie tak samo, jak przedtem, jak mogli uwierzyć, że taka śmierć i cierpienie znalazły wspólne miejsce tuż poza granicami ich społeczności? Powodowało to niezrozumienie sytuacji ocalałych, ich zamykanie się w sobie, izolację.
Kertesz zdobył za tę książkę literacką nagrodę Nobla i naprawdę nie jest to zaskakujące. Rozdziały wprowadzające podkreślają, jak szybko i łatwo Gyorgy zaakceptował trudną sytuację lokalnej społeczności żydowskiej. Jednak gdy Gyorgy dotrze do bram Auschwitz-Birkenau, łatwo przewidzieć, że ton książki zmieni się dramatycznie. Błyskotliwość tej książki polega na jej przejrzystości i tonie oraz na tym, że przypisuje głos i emocje serii wydarzeń, które są szeroko udokumentowane, ale mało zrozumiałe na poziomie jednostki. Sama skala okrucieństwa często unicestwia pojęcie “ja” i zastępuje je słowem “oni” lub “wszyscy”. To ponadczasowa lektura, która absolutnie się nie zestarzała.
Monika Kilijańska