Przewrotny tytuł – jak to na twórczość Bukowskiego przystało. “Płonąc w wodzie, tonąc w ogniu”, to zbiór wierszy, które powstawały przez wiele, naprawdę wiele lat. Musicie jednak na uwadze mieć jedno – poezja Bukowskiego znacznie różni się od poezji, którą ludzie zazwyczaj mają w głowach, gdy słyszą to słowo. To białe wiersze, w których znaleźć można bardzo różnorodną tematykę i klimat tak mocno charakterystyczny dla nostalgii tego autora. Nie sądzę, że znajdziecie w nich cokolwiek wyniosłego, ale aż nieco zawiruje słowami, choć będą one brzmieć w odniesieniu do wierszy bardzo nieodpowiednio – to typowa proza życia.
Te wiersze to takie krótkie opowieści o otaczającym nas świecie, a właściwie o świecie, który otaczał Bukowskiego. Jakby chciał po prostu zapisać niektóre sytuacje, których doświadczał w życiu. Jakby opisywał to, co właśnie dojrzał przez okno. Nie ma tutaj poetyckich ubarwień, nie ma rymów, interpunkcji czy dbałości o jakieś środku stylistyczne. Surowe, czyste życie. Słowa o alkoholu, o przyjaźni, o prostych przyjemnościach, o kobietach, o pogodzie – i niby taka prostota nie wydaje się urzekająca, a jednak w pewnym momencie wzbudza w nas nostalgię i skłania do refleksji. Do zastanowienia się nad naszym życiem, czy jesteśmy z niego zadowoleni, czy pragniemy jakiejś zmiany, czy na pewno wygląda ono tak, jakbyśmy chcieli, czy może jednak jego prostota i stabilność zaczyna przelewać czarę goryczy.
Bukowski nigdy niczego nie upiększa, przedstawia wszystko takim, jakie jest naprawdę. Kto się schlał do nieprzytomności i zarzygał łóżko? Jest w stanie dosadnie to opisać – obrzydliwe, aczkolwiek wszystkim znane i ludzkie zachowania. Ktoś to kiedyś stwierdził, że bycie człowiekiem chwilami okazuje się skrajnie obrzydliwe. Cóż, najwidoczniej czytał twórczość Charlesa. Same tytuły wierszy też są dosadne i nie owijają w bawełnę – choćby “do kurwy, która ukradła moje wiersze”. No bo w sumie czemu autor miałby wykazywać się nadmierną uprzejmością? Wydaje mi się, że to był ten typ człowieka, który zawsze jest sobą i ma w nosie (żeby nie napisać dosadniej, w jego stylu), co ludzie sobie pomyślą.
Choć zdecydowanie wolę Bukowskiego w wydaniu innym, tym powieściowym, to jednak podziwiam za sam fakt, że nawet w innej formie zachowuje on swoją osobowość i indywidualizm. Nigdy specjalnie nie przepadałam za poezją – niezależnie od tego, jaka ona była. Po ten tomik sięgnęłam tylko dla nazwiska, ale jestem przekonana, że zagorzali fani tego autora będą zachwyceni. Siła tkwi w prostocie.
Magdalena Senderowicz