Uwielbiam zagłębiać się w różnorodne ciekawostki z literatury faktu, zwłaszcza jeśli poruszają się w formie popularyzującej naukę. Zatem nic dziwnego, że książka przyciągnęła uwagę i przez kilka dni chętnie się w nią wczytywałam. Odpowiadało mi szczegółowe rozbudowanie dwudziestu pięciu historii o przypadkowych odkryciach medycznych, które w znaczącym stopniu zmieniły świat. Robert W. Winters w wyjątkowo przystępnym stylu narracji prowadził po przełomowych momentach w przeszłości w sztuce leczenia i poprawianiu zdrowotnej jakości życia pacjentów. Rozdziały mogłam poznawać w dowolnej kolejności, w zależności od bliskości zainteresowań, albo jeden po drugim, jako zgrabnie połączone bloki tematyczne. Poruszałam się po szczęśliwych trafach składających się na kamienie milowe w osiągnięciach medycznych w różnych dziedzinach, przykładowo anestezja, chirurgia, implanty, leki na krew, na infekcję i na pracę serca, witaminy, insulina, viagra i promieniowanie X.
Autor prosto, przejrzyście i zrozumiale omawiał każde z zagadnień. Każdy przypadek odkrycia rozpatrywał z poziomu, jak do niego doszło, jakie osoby były zaangażowane, jak osobowość i podejście do znaczących dokonań wpłynęło na stopień sławy, spór o uznanie, pierwszeństwo i gotowość do zaakceptowania milowych zmian. Sporo ciekawych cytatów, zwięzłych informacji o dociekaniach, badaniach i eksperymentach, faktów z życia naukowców, wyjaśnień trudniejszych aspektów. Nawet jako osoba niezwiązana na co dzień z medycyną komfortowo się czułam. Przez wszystko przebijał się klimat szczęśliwych trafów jako warunków koniecznych do wybuchu naukowej rewolucji albo przypadków będących elementarnymi składnikami zmiany losów historii medycyny na świecie lub imponujących ciągów przyjaznych zbiegów okoliczności.
Winters wielokrotnie podkreślał, że to jednak nie były wystarczające czynniki. Potrzebna była również zdolność zauważenia, skojarzenia, powiązania, dostrzeżenia potencjalnych konsekwencji i korzyści, w tym ekonomicznych. Atrakcyjnie ukazywał reakcję środowiska naukowego i społeczeństwa na odkrycia, zwrot w procesach głęboko zakorzenionych sposobów myślenia i praktykowania, wyjście poza utarte schematy dociekań i postępowania. Potrzebne było zdanie się na uśmiech losu, dysponowanie mocą zauważenia nieprzewidzianego i anormalnego zdarzenia, a przy tym mądre podważanie szacunku do autorytetów. Cytując Daniela Boorstina, “największą przeszkodą na drodze do wiedzy jest złudzenie jej posiadania.” Warto dodać, że każdy rozdział otwierał cytat, a kończyła bibliografia. Dla ułatwienia wyszukiwania haseł na końcu książki zamieszczono indeks.
Izabela Pycio