Zakończenie historii, która w
trakcie jej poznawania stopniowo nabrała cech epickości, jest trudne, zarówno
dla autora, jak i dla czytelnika. Rośnie napięcie, oczekiwania są wielkie, bo
chciałoby się, żeby było i wzruszająco i pięknie, ale i z przytupem, wielkim
bum. Jak wielu czytelników, była
trochę zawiedziona, że finałową część trylogii podzielono na dwie części, tym
bardziej, że pierwsza połowa trzeciej części urywa się w dość ważnym dla całej
historii momencie.
Trwający od wieków konflikt
między serafinami a chimerami wszedł w fazę końcową. Nieobliczalny imperator
Jael zapragnął ludzkiej broni i niespodziewanie zastępy serafinów pojawiły się
w świecie ludzi. Jakie zakłócenia i reakcje to spowodowało, można się tylko
domyślać. Ludzki świat oszalał.
Zjednoczone odziały Bastardów i
chimer postanawiają wspólnie stawić wrogowi opór, decydując jednocześnie, że
konieczna jest likwidacja przejść między światami. W finale części pierwszej
Akiva i Karou, dzięki poświęceniu Liraz, znaleźli się w świecie ludzi,
odcięci od przyjaciół. Teraz to od nich zależy, jak wpłyną na przebieg
konfliktu. Jak sprawią, że Jael wróci tam, skąd przybył?
W drugiej części akcja dzieli
się na kilka wątków. Pierwszy z nich opisuje
starania Karou, Aivy oraz Mika i Zuzanny w ludzkim świecie. Niemałą rolę odegra
tu lipna babcia Karou, niejaka Esther, której intencje kryształowe nie
są.
Zgłębiamy także historię Elizy,
która w poprzedniej części tajemnicza i bardzo zagubiona, teraz okazuje się
kimś w rodzaju bóstwa z machiny, które niczym w starożytnym dramacie pojawi się
w kilku decydujących momentach i odciśnie swoje piętno na biegu wydarzeń. Jej
przemiana i odzyskane wspomnienia wyjaśnią także czytelnikowi ideę światów i
oddzielających ich zasłon. Pomniejsze wątki, takie jak
historie Liraz i Ziriego, czy zebranych dusz zmarłych chimer, dopełnią
całości.
Tym co mnie trochę zaskoczyło,
było to, że na długo przed finałem, udaje się bohaterom rozwiązać kwestię
Jaela, zaś autorka skupia się na kilku ważnych dla przyszłości bohaterów, światów.
Pojawią się krewne Akivy, czyli jego matka i babka, a sam Akiva znajdzie się w
trudnej dla siebie sytuacji.
Dużym plusem jest jednak to, że
każdy z bohaterów odnajdzie swoje miejsce: dobrzy szczęśliwe zakończenie, a
czarne charaktery właściwą dla swoich uczynków karę.
Powieść czyta się dobrze i z
przyjemnością, choć momentami akcja toczyła się zbyt wolno. Miałam wrażenie,
jakby autorka bała się użyć drastycznych rozwiązań, przez co finał nieco traci
pazur. Można jednak na to przymknąć
oko, bo wiadomo, że czytelnik wiele jest w stanie zrozumieć i wybaczyć.
Z pewnością na tle wielu
książek dla młodzieży z wątkami paranormalnymi, Córka dymu i kości zasługuje na
uwagę. Po pierwsze dlatego, że samo połączenie serafinów i chimer jest bardzo
egzotyczne, a po drugie, że można się z nim doszukać pewnych realnych
konfliktów, z naszej ludzkiej historii i to wcale nie tak starej.
Oprócz tego historia pięknie
opisuje siłę miłości, która trwa nie tylko mimo upływu czasu, ale też wielu
różnic rasowych i kulturowych, a o czymś takim zawsze warto czytać, bo
zwyczajnie skłania do myślenia.
Polecam cykl czytelnikom
lubiącym mitologię, anioły i inne oryginale potwory. To taki misz masz, który
naprawdę oczarowuje i wciąga.
Edyta Krzysztoń