Dorę Wilk znałam ze słyszenia od dawna i to znałam na tyle
dobrze, że – chociaż zakupiłam pierwszą część jej przygód – odwlekałam lekturę
utworów z nią w roli głównej. Nigdy nie czytam tej samej książki dwa razy, a
ilość zgromadzonych przypadkiem o bohaterce Anety Jadowskiej informacji, dawała
iluzję ponownego spotkania. Tymczasem ukazywały się kolejne tomy serii i w grę
zaczęło wchodzić nadrabianie, nadganianie i podobne demotywujące sprawy. Kiedy
więcej usłyszałam o nowym cyklu autorki i jego pierwszym tomie, \”Szamański
blues\”, musiałam mieć go natychmiast – zanim zostałabym skażona historiami i
wrażeniami.
Zacznijmy od tego, że już sama okładka utrzymana w tonacji filmów
detektywistycznych lat 30. i kina noir lat 40., a właściwie ich plakatów, mnie
kupiła. Zjawy na drugim planie doprawiły całość zaintrygowaniem, a tytuł \”Szamański
blues\”, łączący w sobie nastrojową muzykę oraz mroczne i fascynujące praktyki podróży
w zaświaty, ostatecznie umocnił w przekonaniu, że najnowsze dzieło Anety
Jadowskiej, to rzecz dla mnie. Nie pozostawało nic innego, jak tylko przekonać
się, czy to piękne opakowanie skrywa równie magnetyczną treść.
Bohaterem \”Szamańskiej serii\” jest pracujący w policji, dobiegający
czterdziestki Witkac, znany zapewne wszystkim, którzy mieli wcześniej do
czynienia z Dorą Wilk. Mężczyzna, swoją drogą dość późno, odkrył w sobie
magiczne umiejętności i podążył ścieżką szamana. Od tej pory skupia się raczej
na przestępstwach ze świata duchów, niż szarej codzienności. W \”Szamańskim
bluesie\” czytelnik śledzi dwa starcia Witkaca z paranormalnymi wykroczeniami.
Pierwsze, o tytule takim jak cały tom, opowiada o zleceniu od byłej partnerki,
pracującej w pobliskim szpitalu. Coś zabija noworodki i szaman musi szybko
dowiedzieć się, kto za tym stoi, by ilość ofiar nie wzrosła. Drugie z
opowiadań, \”Bossa nova dla szamana\”, traktuje o nagłej kumulacji czarnej magii i
niecodziennych stworzeniach z zaświatów, które nagle pojawiły się w okolicy i
wyraźnie obserwują Witkaca. Sprawa wydaje się na tyle poważna, że do akcji
wkraczają również Katia i Dora Wilk.
Brak znajomości poprzednich utworów Anety Jadowskiej nie
wpłynął negatywnie na moje zrozumienie treści książki oraz relacji między
postaciami. Z uwag, uszczypliwości i krótkich wspomnień dało się wyczytać
najważniejsze zwroty akcji z dotychczasowych wydarzeń. Nagłe wrzucenie w
ukonstytuowany już świat, ograniczony własnymi prawami i zasadami, pozwoliło
nawet bardziej wczuć się w sytuację nieco zagubionego Witkaca.
Powieść rozpoczyna się dokładnie tak, jak można się było
spodziewać po okładce – pewnego deszczowego dnia na progu nory cierpiącego na
bezsenność szamana-policjanta, staje przemoczona piękność w opałach, ukochana
sprzed lat. Gdyby przenieść akcję kilkadziesiąt lat wstecz, byłoby dokładnie
tak, jak w najbardziej typowym z amerykańskich filmów detektywistycznych. A
może czas akcji jest bez znaczenia? Anecie Jadowskiej udało się bowiem otulić
całkiem współczesną historię kocem nastrojowej przeszłości tak, że czytelnik ma
wrażenie śledzenia najmroczniejszego z obrazów noir i ani przez sekundę nie
zadaje sobie pytań, kiedy tak właściwie rozgrywa się akcja powieści.
Z pewnością jest to również zasługą wciągającej, choć nieco
przewidywalnej akcji. Finał pierwszego opowiadania (wszystkich jego aspektów)
wydaje się oczywisty po pierwszych pięciu stronach historii, ale nie
przeszkadza to ani trochę w zaangażowaniu się w intrygę. Autorka nie boi się
mrocznych i kontrowersyjnych rozwiązań, całość doprawia solidną dawką nawiązań
intertekstualnych (nie tyle do konkretnych tytułów, co do pewnych schematów)
oraz ironicznych – również autoironicznych – docinek. Z sarkazmu i
niewymuszonego humoru czyni swoich sprzymierzeńców. \”Szamański blues\” jest
więcej, dzięki wszystkim tym zabiegom, lekturą lekką, niewymagającą i
angażującą.
Jedynym, co mnie osobiście wybijało z rytmu i nastroju
powieści, był główny bohater oraz kilka fragmentów, w których naruszona została
cienka granica pomiędzy kiczem i kampem. Witkac to postać, którą mogła stworzyć
wyłącznie kobieta, bowiem bohater zachowuje się i mówi dokładnie tak, jak
wypada stereotypowy obraz mężczyzny w głowie przedstawicielki płci pięknej. Wrażliwy
seksista czy erotoman-gawędziarz; szorstki na zewnątrz i miękki w środku;
wrażliwiec z problemami; zapakowany w papier detektywa kina noir. Ilość
skrajności i niejasny status seksualności zawarty w jednym bohaterze, sprawia,
że jest to postać sztuczna i mało autentyczna. Z kolei łzawe tony, w które
bywa, że uderza bardziej śmieszą niż wzruszają i to nie w pozytywny sposób.
\”Szamański blues\” to lektura ciekawa, acz w żaden sposób
odkrywcza. Najnowsze dzieło Anety Jadowskiej może uprzyjemnić kilka godzin –
głównie dzięki dopracowanej nastrojowości -, ale w pamięci na długo nie
pozostanie. Cykl ma jednak szansę rozwinąć się w coś więcej, jeżeli tylko
główny bohater zyska twardsze rysy, a kolejne z jego przygód mniej będą
czerpały ze znanych już rozwiązań fabularnych. Tak czy siak, dla złapania
oddechu między przygotowaniem do jednego a drugiego egzaminu podczas
nadchodzącej sesji; czy wszystkim tym, którzy po chłodnym tygodniu postanowią
zabunkrować się w mieszkaniu i wygrzać pod kocem z książką w dłoni – polecam.
Alicja Górska