Już
w trakcie lektury, gdzieś
tak po jednej trzeciej książki,
zdałam sobie sprawę,
że napisanie recenzji tej
powieści nie będzie
łatwe. Dlaczego?
Ponieważ
napisanie choćby o jedno
słowo za dużo,
grozi zdradzeniem potencjalnemu czytelnikowi zbyt wielu szczegółów.
A lektura tej książki ma
właśnie
polegać na samodzielnym
odkrywaniu sekretów głównej
bohaterki. Po raz pierwszy cieszę
się, że
opis wydawcy był tak
skąpy.
Powieść Leona. Kości
zostały
rzucone to literacki
debiut Jenny Rogneby, otwierający
jednocześnie trylogię
o tej bohaterce. Autorka dała
swojej bohaterce trochę z
siebie samej, ponieważ z
wykształcenia jest
kryminologiem i przez pewien czas, tak jak Leona, pracowała
jako śledcza w
Sztokholmie. Mam nadzieję,
że tylko to, gdyż
pozostałe cechy Leony już
tak pozytywne nie są.
Współczesny
Sztokholm. Opinią
publiczną i policją
wstrząsa brawurowo
dokonany napad na bank. Mała,
zakrwawiona dziewczynka wchodzi w biały
dzień do banku, a
następnie puszcza taśmę
z instrukcją. Po chwili
wychodzi z banku z kilkoma milionami koron i, dosłownie,
zapada się pod ziemię.
Policja przydzielona do tej sprawy nie ma żadnych
poszlak, ani świadków,
toteż można
by myśleć,
że prowadząca
śledztwo Leona Lindberg,
sprawę położy.
Ale nie. Wieloletnie doświadczenie
i predyspozycje powinny jej w tym pomóc.
I to niestety
tak naprawdę wszystko co
mogę powiedzieć
na temat fabuły
powieści.
Za to z taką
bohaterką z literaturze
jeszcze się nie
spotkałam. Jednocześnie
będąc
po lekturze, zastanawiam się,
co ona jeszcze nawyczynia w dwóch kolejnych tomach.
Leona to
specyficzny typ. Prywatnie żona
i matka dwójki małych
dzieci. Kiedy jednak przyjrzeć
się jej rodzinnemu życiu,
nietrudno na nim dostrzec pewną
rysę, zwłaszcza
w kontaktach kobiety z rodzicami i braćmi.
Być może
skąpo ujawniane szczegóły
z jej dzieciństwa choć
trochę przyczynią
się do wyjaśnienia
jej chłodu emocjonalnego
i braku zaangażowania.
Ale nawet to nie
jest całą Leoną.
Bo Leona ma mnóstwo sekretów i planów, które mogłyby
nie tylko narazić na
szwank jej reputację czy
życie zawodowe oraz
rodzinne. Leona po prostu jest inna niż
wszystkie bohaterki, jakie do tej pory znałam.
Dzięki
takiej konstrukcji bohaterki powieść
czyta się po pierwsze z
dużym zaskoczeniem, które
wcale nie maleje z rozdziału
na rozdział a wręcz
przeciwnie. Czytając,
zastanawiałam się,
co też jeszcze Leona
wymyśli i w jakie kłopoty
wpadnie. Ta historia to istna ruletka. Kiedy już
wydaje się, że
wiemy wszystko, nagle dochodzi do czegoś
takiego, że aż
się człowiekowi
oczy otwierają ze
zdziwienia.
Zakończenie
powieści jest otwarte, w
końcu przed nami jeszcze
dwa tomy i muszę
przyznać, że
czekam na nie bardzo niecierpliwie. Nie to, żebym
kibicowała Leonie, w
końcu to bohaterka
negatywna, jednak bardzo chcę
się dowiedzieć,
jakie będą
jej dalsze losy i finał
tej powieści. Mam
jednocześnie nadzieję,
że autorka nie spuści
z tonu i zachowa klimat oraz tempo akcji obfitujące
w liczne zaskoczenia i zwroty.
Polecam pierwszą
część trylogii o Leonie
Lindberg miłośnikom
misternie zbudowanych historii kryminalnych, w których moralność
bohaterów stoi pod poważnym
znakiem zapytania.