Wyjeżdżając
na wakacje nie chcielibyśmy aby okolicą wstrząsnęła wiadomość,
że na obszarze naszych letnich wojaży grasuje morderca, który
subtelnością nie ma nic wspólnego. Z miłego, wakacyjnego wypadu
robi się urlop pełen strachu i lęku. Nie ma nocnych spacerów,
przejażdżek, zapuszczania się w nieznane sobie tereny. Pociągi,
autobusy, albo i promy powrotne obładowane są urlopowiczami, którzy
postanawiają skrócić swoje wakacje i wracać do domu, czyli tam
gdzie jest bezpiecznie. Turyści, przebywający na Szweckiej wyspie
Gotlandii boją się seryjnego mordercy.
Nikt
nie spodziewał się że w samochodzie znajdują się zwłoki
nieznanego, brutalnie zamordowanego mężczyzny. W tym samym czasie w
jednym z domków letniskowych zostaje znaleziona zaszlachtowana owca
? te dwa morderstwa wydają się do siebie podobne już od samego
początku, a to z powodu cięcia ciała. Komisarz Frederik Broman,
nowy mieszkaniec wyspy, pracownik policji zostaje włączony w
śledztwo. Niestety, nic nie układa się po myśli miejscowych władz – nie ma śladów, morderca okazał się bardzo dokładny, a
niedługo zostaje znaleziony kolejny martwy mężczyzna zamordowany w
ten sam sposób jak poprzednik.
Już
sam tytuł wydał mi się pociągający. Wyspa
strachu brzmi intrygująco,
zwiastuje mocny kryminał, z elementami thrillera. Książka, która
podlega pod kategorię ?kryminał?, powinna być dopracowana w
najmniejszym szczególe, intrygować od samego początku, zachęcić
czytelnika do dalszej lektury i trzymać w napięciu do samego końca.
Zakończenie powinno wbić czytelnika w fotel, który niemal do
samego końca nie powinien wiedzieć kto jest zabójcą. I
chociaż Wyspa strachu wpasowała
się w te wszystkie kryteria to zabrakło jej najważniejszego. Tego
czegoś, czego nazwać nie można i w nie każdej książce możemy
to znaleźć.
Główny
bohater, Frederik, przeprowadził się na Gotlandię wraz z rodziną – żoną Ninni i dwoma synami. Nie spodziewał że w tej
sielankowej scenerii, gdzie co wakacje zjeżdżają się rodziny z
dziećmi, zakochane pary, emeryci dojdzie do tak brutalnego
morderstwa. Wraz z zespołem, złożonym ze swoich kolegów,
staje na wysokości zadania zbierając tropy, przesłuchując
świadków, łącząc fakty, a gdzieś z tyłu głowy kiełkuje ma
strach o bezpieczeństwo swojej własnej rodziny. W pewnym
momencie Frederik zaczyna czuć się bezradny – nie wie co ma
zrobić, jak ma postąpić, aby złapać sprawcę.
Wyspa
strachu jest kryminałem
dobrym, dopracowanym. Rozpoczyna obiecującą serię, która na pewno
zaskarbi sobie spore grono fanów zarówno w Szwecji jak i w Polsce.
Kryminał autorstwa H?kana Östlundha od samego początku do
ostatniej strony trzyma w ogromnym napięciu i nie sposób się
domyślić kto jest sprawcą tych wszystkich zabójstw, dlatego
zakończenie jest pewnym zaskoczeniem dla czytelnika. A nawet gdy
wydaje się że wszystko zostało wyjaśnione to nagle autor serwuje
kolejną niespodziankę. Jaką? Przekonacie się jeżeli sięgnięcie
po Wyspę strachu.
Pomimo,
że w książce zabrakło mi \”tego czegoś\” co pozwoli mi
zagłębiać się w lekturę całą noc z zapartym tchem i nawet
wizja podkrążonych oczu dnia następnego mi niestraszna to Wyspa
strachu jest kryminałem
dobrym. Ja sama mam ochotę na następną część, bo główny
bohater przypadł mi do gustu i jestem bardzo ciekawa jaką zagadkę
będzie musiał rozwiązać Frederik i jak namiesza w głowie
czytelnika autor.
Katarzyna Krasoń