Spośród dyscyplin, które śledzę z mniejszą
lub większą regularnością, piłka nożna nie plasuje się w Top5
ani nawet Top10 moich ulubionych. Mimo to lubię czytać książki o
piłce, zwłaszcza że większość z nich tak właściwie nie jest
do końca o piłce. Tak też ma się rzecz z \”Dyskretnym
przywództwem\” Carla Ancelottiego.
Wybitny trener, stojący za kilkoma sezonami
sukcesów takich drużyn jak AC Milan czy Real Madryt, a obecnie
pracujący w Bayernie Monachium, wcale nie popełnił autobiografii.
Nie jest to też przegląd klubów i piłkarzy. \”Dyskretne
przywództwo\” zmierza raczej w kierunku niestandardowego poradnika
biznesowego. Jest to bowiem książka o tym, jak zostać liderem –
i to nie tylko w klubie piłkarskim. Dwaj współautorzy
Ancelottiego, Chris Brady i Mike Forde, opisują teorie związane z
przywództwem, a sam włoski trener wzbogaca je przykładami ze
swojej kariery. Oprócz tego książkę wypełniają wypowiedzi osób
związanych z futbolowym środowiskiem na temat Ancelottiego i jego
metod działania. Cel jest jeden – ukazać nie postać, a sposób
funkcjonowania lidera przez wielkie L. Przyznacie, dość oryginalne
zadanie jak na książkę o piłce nożnej.
\”Dyskretnego przywództwa\” nie
przeczytałam. Ja je wchłonęłam podczas jednej podróży pociągiem
i do tego stopnia zawróciło mi w głowie, że wysiadłam o dwie
stacje za wcześnie. Niech to będzie rekomendacja, bo książka jest
wspaniała. Czytałam masę podręczników bycia przywódcą, tylko
że większość z nich napisali wybitni teoretycy, a części nie da
się czytać w ogóle, ponieważ autorom wydaje się, że im bardziej
zawiły język, tym lepiej. W \”Dyskretnym przywództwie\” teoria
jest sprowadzona do kilku złotych myśli pod koniec każdego
rozdziału i przyjemnie napisanych wstępów, a całą resztę
zajmuje praktyka – o tyle interesująca, że dotycząca konkretnego
człowieka w konkretnym środowisku. Historie Ancelottiego są
wciągające, wnioski jasne, a tok myśli przejrzysty. W efekcie
można to dzieło czytać dwojako – dla rozrywki jako zbiór
refleksji wielkiego trenera albo jako faktyczny podręcznik i to nie
tylko dla przyszłych szkoleniowców klubów piłkarskich. Dość
powiedzieć, że chociaż moja branża jest od futbolu jak najdalsza,
znalazłam w \”Dyskretnym przywództwie\” sporo rad, które z
powodzeniem mogę odnieść do własnego podwórka.
Czy książka Ancelottiego ma minusy? Jeden
zasadniczy. Dość sztywne (choć poprawne!) tłumaczenie, jak gdyby
tłumacz bał się użycia bardziej żywego, obrazowego języka.
Szczytem kuriozalności było wzięcie w cudzysłów pewnego słowa
powszechnie uznawanego za wulgarne – panie tłumaczu, albo
tłumaczymy odważnie i dosadnie, albo szukamy cenzuralnego
zamiennika. Tertium non datur.
Nie podoba mi się też – choć to już
subiektywne odczucie – że pozycja wydana przez Insignis rozmiarem
i designem przypomina książki innego wydawnictwa znanego jako
główny dostarczyciel pozycji sportowych na polskim rynku. Mam
nadzieję, że wydawca \”Dyskretnego przywództwa\” wypracuje
własny styl, jeśli chodzi o książki o sporcie – rynkowi bardzo
tego potrzeba.
To wszystko są drobiazgi. Potrzebujecie
fajnego poradnika bez coachingowych zapędów? Sięgajcie po \”Dyskretne przywództwo\”. Chcecie poczytać o kulisach wielkiego
futbolu? Sięgajcie po \”Dyskretne przywództwo\”. Po prostu
przeczytajcie tę książkę i już.
Joanna Krystyna Radosz