Beata Pawlikowska to osoba, którą nie trzeba przedstawiać. Podróżniczka, celebrytka, jest wszędzie, opowiada, pokazuje i uczy. Tym razem języka angielskiego. W swojej najnowszej książce Praktyczny kurs języka angielskiego prezentuje przygotowaną przez siebie metodę nauczania. Ma być bez gramatyki, bez uczenia się wyjątków. Prosto i przyjemnie.
Do książki dołączona jest płytka, która stanowi kluczowy element całej publikacji. Całej proces nauki przypomina trochę rozmówki. W książce po lewej stronie mamy polskie zdania, po prawej zaś tłumaczenie i wymowę. Tak samo wygląda to na płycie. Najpierw słyszymy polską wersję, zaś po chwili przerwy (kiedy powinniśmy zaproponować nasze tłumaczenie) tę samą kwestię po angielsku.
Książka podzielona jest na rozdziały (opatrzone typowymi dla Pani Beaty obrazkami), których tytuł nawiązuje do poruszanego tematu, ale… nie ma nigdzie spisu treści. Jakbym koniecznie chciała przypomnieć sobie opowiadanie dowcipu (oczywiście o blondynce), to muszę przejrzeć całość.
Całość kończy się… gramatyką. Nie obejdzie się jednak bez. Są to jednak tylko podstawy, które zmieściły się na niewielkiej liczbie stron. Są przyjemnie i zgrabnie napisane. Stanowią celne podsumowanie absolutnego minimum, niezbędnego do komunikacji.
Co do płytki, świetnie, że można usłyszeć angielski \”na żywo\”. Dzięki temu nasza nauka będzie nie tylko prostsza, ale też o wiele praktyczniejsza. Nagarnia na płycie podzielone są na takie same rozdziały co w książce. Czemu jednak pierwszy został połączony ze wstępem? Trudno mi powiedzieć…
Nie jest to podręcznik dla każdego. Kurs przygotowany przez Panią Beatę Pawlikowską to przede wszystkim podstawy, proste słownictwo, idealne do osób początkujących lub dopiero zaczynających naukę. Sprawdzi się również jako odświeżenie wiedzy. Znacie to uczucie, kiedy nieużywany język obcy \”obrasta kurzem\”? Kiedy teoretycznie znamy słowa, ale gdy przychodzi co do czego… język staje nam kołkiem w gardle? Bo albo nigdy nie mówiliśmy po angielsku (no dobra, poza klasą) albo dawno tego nie robiliśmy. Podczas tego kursu, zaczynamy się odzywać. Mówimy i jeszcze raz mówimy. I chociaż poziom może nam się wydawać niski, nasze szare, angielskie komórki zaczynają działać, a my zaczepieni na ulicy, będziemy w stanie szybko odpowiedzieć. Bo przecież o to chodzi, prawda? O przekazanie informacji, a nie wyrecytowanie tabelki odmian. So… How can I help You?