Jarosław
Grzędowicz dał się poznać jako pisarz słodko-gorzki. Snute przez
niego historie zawsze mają ponury wydźwięk, choć nie ucieka on od
komizmu sytuacyjnego, wprawnie posługuje się także ironią i
sarkazmem. Dzięki temu jego bohaterowie są czytelnikom bliscy i
przerażająco wręcz normalni, choć to co ich spotyka zdecydowanie
nie jest normalne. Jego Pan Lodowego Ogrodu (monumentalna
powieść, na której zakończenie przyszło czekać kilka lat)
błyskawicznie trafił do kanonu polskiej literatury fantastycznej,
ustawiając tym samym bardzo wysoko poprzeczkę jakości, nie tylko
innym pisarzom, ale przede wszystkim samemu autorowi. Hel3 to
najnowsze dzieło wybitnego twórcy. Dzieło, które nawet jeśli nie
powtórzy sukcesu PLO ma wszelkie atuty by tego dokonać.
Wyobraźmy
sobie rok 2058 ? przyszłość, mogłoby się zdawać, wcale nie aż
taka daleka. Przyszłość, której możemy dożyć. Świat się
zmienia. Rządy realnie wprowadzają doktrynę ekonomiczną
zakładającą rozwój zrównoważony. Zewsząd pojawiają się coraz
to nowsze zakazy i nakazy, a społeczeństwa pogrążają się w
quasi letargu. Ludzie żyją by przetrwać. Rozwija się
czarny rynek nielegalnych używek takich jak prawdziwa kawa, herbata,
alkohol, kiełbasa itd. Większość nie ma nic konkretnego, by ci
którzy mają wszystko mogli mieć jeszcze więcej. Zbędne elementy
społeczeństwa są usuwane. Mało kto się buntuje, mało kto myśli,
że może coś zmienić. Z drugiej strony cyfryzacja rozwinęła się
tak bardzo, że każdy dysponuje swoim własnym omnifonem, który
jest zarazem dowodem osobistym, kartą płatniczą, kartą miejską i
czymkolwiek jeszcze może być. Omnifon sprawia, że istniejesz dla
świata. W tej rzeczywistości próbuje funkcjonować Norbert.
Mężczyzna jest tzw. iwenciarzem, czyli futurystycznym youtuberem z
ambicjami dziennikarza, szukającym ciekawych i wstrząsających
wydarzeń, które można nagrać a później wrzucić do MegaNetu ku
uciesze i rozrywce ogłupionych użytkowników. Tak zarabia na życie.
W skutek feralnego splotu zdarzeń trafia na news, który może być
niebezpieczny dla dotychczasowego układu politycznych sił na Ziemi.
Jednak mieszanie się w sprawy polityczne mało komu wychodzi na
dobre, tym bardziej jeśli ta polityka podąży za ludzkością w
kosmos…
Wyobraźcie
sobie, że powyższy akapit opisuje jedynie połowę (być może
nawet nie całą) wątków, które Grzędowicz zawarł w Hel3.
Cokolwiek byście sobie wyobrażali na temat tej książki, wiedzcie
że na pewno jesteście w błędzie lub jest to jedynie półprawda.
Autor zmienia charakter swojej opowieści przynajmniej kilka razy,
miesza wątki społeczno-polityczne z elementami grozy i
science-fiction tworząc naprawdę dziwny twór, który jednak czyta
się z zapartym tchem.
Rozwój
akcji następuje bardzo nierówno, może nawet chaotycznie bowiem
fabuła naszpikowana jest jednorazowymi emocjonującymi momentami,
które przerywają opasłe fragmenty budujące niepokojący klimat.
Jednak czytelnicy przyzwyczajeni do niespiesznego stylu Grzędowicza
będą wniebowzięci. Autor obudowuje swoją opowieść pozornie
nieistotnymi elementami, kreując jednoznacznie ponurą i
przerażającą wizję futurystycznego świata, w którym być może
kiedyś przyjdzie nam żyć. Przyczynowo-skutkowy ciąg zdarzeń
wydaje się być potrzebny jedynie do tego by owa wizja mogła
rozkwitnąć, by autor mógł pokazać ją w całej krasie. Jednak
ostatnie kilkanaście rozdziałów zmienia kierunek, do którego
pozornie zmierzała cała historia. Nie jest to być może nader
odkrywczy twist, a jednak dzięki niemu opowieść zawarta w Hel3
nabiera innego wymiaru, a pojedyncze zdarzenia nabierają sensu,
przynajmniej dla mnie. Zmienia się także stosunek opisów do fabuły
(choć fizycznie nadal tych pierwszych jest więcej od rasowej
akcji) ? już nie jest
ona jedyne popychaczem, który daje możliwość dalszego
prezentowania nowoczesnego świata.
Hel3
to powieść zastanawiająca i niepokojąca. Kreśląca przed
czytelnikami fatalistyczne wizje nie tylko samego świata, ale także
istoty bycia człowiekiem. Hel3
nie jest typowym moralitetem, choć zawiera jego elementy. Norbert
jako bohater jest wystarczająco charakterystyczny, a jednak z
powodzeniem mógłby stanowić uosobienie całej ludzkości. I choć
dylemat wyboru między dobrem a złem jest tutaj spłycony bowiem
protagonista dokonuje go niejako nieświadomie i w zasadzie już na
początku przygody, to jednak jest on jasno zarysowany ? ludzie,
którzy nie godzą się na niesprawiedliwość otrzymują wiedzę
(inna sprawa co im ta wiedza przyniesie), z kolei ci którzy
bezmyślnie gapią się na obrazy wyświetlane przez omnifony, żadnej
wiedzy nie zdobędą i nigdy nic nie zmienią. Najsmutniejszy jest
jednak wniosek końcowy, który równa jednych i drugich i sprowadza
się do możliwości, że ani jedni, ani drudzy i tak nie mają
wyjścia… A może jednak wniosek jest inny, mniej fatalistyczny? To
musicie odkryć sami.