Okładka wskazywałaby raczej na powieść erotyczną niż na kryminał, przynajmniej tak odczytuję pozycję pani i postać tajemniczego nieznajomego na drugim planie. W tle mamy jakiekolwiek miasto gdziekolwiek na świecie i czerwone plamy, tylko trudno powiedzieć, czy to krew, czy szlaczki zdobne. A pani, z tej połowy twarzy, którą widać, wygląda na więcej niż trzydzieści lat bohaterki. To pierwszy zgrzyt. Drugi znajduję w blurbie. \”Trzydziestoletnia (?) Kinga Błońska (?) od wielu lat dzieliła życie z tym samym mężczyzną a zawodowo, jako błyskotliwa adwokatka, odnosiła sukcesy na sali sądowej\”. Bardzo wątpię, czy w przypadku trzydziestolatki można mówić o \”wieloletnim związku\”. I mam szczerą nadzieję, że \”wiele lat\” nie odnosi się też do sali sądowej. Ale o tym później.
Historię streszcza nam właściwie blurb. Kinga, wzięta adwokatka, podejmuje się obrony groźnego przestępcy \”Szarego\”, a przy okazji spędza noc w objęciach aroganckiego i irytującego faceta, który wszelako ma tę zaletę, że jest dobry w łóżku. Gorzej, że wychodzi na jaw, iźli ten nieszczęśnik to prokurator, który poświęcił lata na dopadnięcie \”Szarego\”. Kinga z prokuratorem, Łukaszem, warczą na siebie, \”Szary\” obmyśla ucieczkę, a brat Łukasza, prawnik, który został barmanem, zaciera ręce na myśl o utargu po zwaleniu się do jego lokalu prawniczej braci. W miarę rozwoju romansu Kingi i Łukasza okazuje się, że adwokatka miała bardzo poważne powody, żeby podjąć się obrony \”Szarego\”… Co dalej? Dalej jest dużo seksu, przekleństw i Euro 2016. Nie żartuję!
Po przeczytaniu \”Prokuratora\” (a prawdę powiedziawszy, tak gdzieś w połowie), wcale się nie dziwię, że autorka pisze pod pseudonimem. Po pierwsze, zdradza bardzo poważną tajemnicę środowiska. Otóż prokuratorzy nic nie robią, a obrońcy żyją od rozprawy do rozprawy. Pomiędzy rozprawami \”Szarego\” bohaterowie nudzą się jak mopsy i ten seks to też właściwie uprawiają z nudów. Dobrze, że bandyci dostarczają im rozrywki, bo inaczej Łukasz przez pół książki grałby w GTA (fanów gry zmartwię: opisów rozgrywki autorka nie dostarczyła), a Kinga musiałaby zacząć oglądać powtórki wszystkich meczów Portugalii na Euro.
Po drugie, Świst naraża się także środowisku przestępczemu. \”Szary\”, nieuchwytny przestępca i najmądrzejszy spośród lokalnych gangsterów, musi być półgłówkiem. Po co w innym wypadku kasiasty bandzior, który doskonale wie, ile haków ma na niego prokurator i jak bardzo chce go posłać za kratki, brałby do obrony swoją siostrę, która zrobiła aplikację co najwyżej przed trzema laty? Liczby są nieubłagane: jeżeli Kinga obroniła pracę magisterską w terminie, miała 24 lata (w wyjątkowym wypadku – 23). Jeżeli od razu zdała egzamin na aplikację, czekały ją kolejne trzy lata szkolenia, zanim została adwokatką. Pod koniec powieści, dwa miesiące po akcji zasadniczej, Kinga kończy trzydzieści lat. Nigdzie w tekście nie widać przesłanek ku temu, by w jej przypadku cały ten proces przebiegał szybciej, nigdzie też nie dostajemy dowodów jej prawniczego geniuszu połączonego z ciężką harówką (a wręcz przeciwnie). Cóż to, nikt inny nie chciał się podjąć obrony ?Szarego?? Wszyscy adwokaci uznali, że bandyta zasłużył na więzienie? Piękny to świat, w którym prawnicy wyzbyli się cynizmu, doprawdy.
Po trzecie wreszcie, Świst pragną dopaść także rozczarowani czytelnicy. Pani autorko, miał być kryminał – i gdzie on? Przez całą fabułę, nie licząc statystów, naliczyłam jedne zwłoki (nie uwzględniam w tej statystyce samobójcy), które pojawiły się mniej więcej w połowie powieści i choć należały do ważnej postaci, nikt z bohaterów nimi się specjalnie nie przejął. Może dlatego, że część była zajęta piciem, część Euro, a Łukasz z Kingą – seksem. Przy czym ten seks też wyszedł bez fajerwerków, a już próby zaszczepienia w tekście elementów BDSM przyprawiły mnie o nerwowy chichot. Co się zaś tyczy kryminału: osadzenie utworu w środowisku, nazwijmy to umownie, prawniczym, nie daje mu z automatu statusu kryminału, inaczej \”Magda M.\” byłaby serialem kryminalnym.
Wydawnictwo zachęca na okładce: \”Ostry seks, ostry język, ostra akcja. Jeszcze żadna nowa gwiazda nie eksplodowała z taką siłą na firmamencie polskiego kryminału\”. To chyba opis innej książki. Kryminał to to nie jest. Świst jeszcze nie eksplodowała, bo jest przed debiutem. Akcja tej powieści wypadła wybitnie pretekstowo. Seks jest nudny – ciekawszy był w \”Złapać milionera\”, które oceniłam na 1/10. Język? Oceniam wersję przed korektą, więc nie powinnam się wypowiadać, ale jeżeli korekta ten słaby język wyciągnie na poziom, który da się czytać bez lekkiego dreszczu zażenowania, to jej nazwisko powinno zostać dopisane jako współautor. Dość powiedzieć, że z tej książki najbardziej zapamiętam stwierdzenie \”spojrzał na mnie z byka\”.
Na \”Prokuratora\” z byka patrzę ja, odkładam książkę na dobrze ukrytą półkę i zdecydowanie nie polecam. W Polsce wydaje się dość dobrych (albo chociaż akceptowalnych) kryminałów, by wystarczyło dla każdego. I jest tam nawet ciekawie opisane środowisko prawnicze. W książce Świst poza Euro 2016 nie było nic dobrego.