Czy chociaż raz przyszło Ci na myśl, że chciałbyś żyć w innym kraju? Że tu, gdzie jesteś, wcale nie jest Twoje miejsce na ziemi, a tam daleko jest pięknie, ciepło i… tajemniczo. Zobaczmy, co może wyjść z takiego rozwiązania!
Stella uporządkowała cały swój świat, czuje się w nim bezpiecznie. Codziennie powtarza te same czynności, widzi tych samych ludzi. Czy jest szczęśliwa? Z pewnością odpowiedziałaby, że tak, chociaż sama nie jest tego taka pewna. I nagle zmienia się wszystko. Szefowa i przyjaciółka Stelli umiera, jej firma zostaje zamknięta, a kobieta traci pracy. Zamiast rzucać się w wir nowych obowiązków, zaczyna zadawać sobie pytania. Za namową koleżanki decyduje się na szalony krok. Wymienia się domem z mężczyzną mieszkającym we Włoszech i jedzie w zupełnie nowe miejsce. Czy tam poczuje się mniej samotna? Czy odnajdzie to, czego brakuje jej najbardziej?
Pod włoskim niebem to spokojna powieść obyczajowa, która czaruje przede wszystkim klimatem. Jest lekko, swobodnie, optymistycznie i miło. Nie nastawiajcie się jednak na wielki romans. Miłość co prawda pojawia się w fabule, jednak nie odgrywa wielkiej roli. Nie jest w historii najważniejsza ani nie stanowi zaskakującego zwrotu wydarzeń. Jej pojawienie się to raczej naturalna kolej rzeczy, która prędzej czy później musi się zdarzyć.
Skoro nie o miłości to o czym jest ta powieść? O wszystkim innym. O przyjaźni, o samotności, o odszukiwaniu sensu życia i własnej tożsamości. Jest to ciepła, letnia opowieść o codzienności w innym, zupełnie obcym kraju. O leniwych porankach, gwieździstych wieczorach, prostych przyjemności.
Jej lektura była lekka, miła i… mało wciągająca. Zabrakło mi celu, do którego dążyłaby akcja, napięcia, tajemnicy czy intrygi. Tempo powieści było tak nieśpieszne, że szybko traciłam zainteresowanie historią na rzecz banalnej codzienności. Niestety ta powieść zupełnie mnie nie wciągnęła.
\”W tych książkach zamówień zapisana była historia jej życia. Tego życia, które właśnie się skończyło\”.
Sam pomysł na wątek główny wydaje mi się genialny. Zamiana domu z sympatycznym mężczyzną, nowy początek, a do tego malownicze Włochy. To przecież musi gwarantować mnóstwo wrażeń. Jak się okazało…. nie. Ciężko mi nawet wskazać, co poszło nie tak w wątku główny. Może pośród tych wszystkich włoskich przysmaków i pięknych widoków zabrakło… emocji? O ile nie brakuje ich w przeszłości, gdy bohaterka wspomina swoje życie i powoli wprowadza w przyczyny kryzysu małżeńskiego, o tyle teraźniejszość nie dostarcza nam już tyle wrażeń.
Jeśli lubisz lekki, spokojne, pogodnie opowieści, ta książka może przypaść Ci do gustu. Nie spodziewaj się jednak szalonej i namiętnej miłości, czy mnóstwa wycieczek. Będzie miło, lokalnie i… monotonnie. Ale tak to już bywa w małych miasteczkach.
Dominika Róg-Górecka