Hummusy i pasty.
Mamy teraz czasy, gdy można spokojnie nie umrzeć z głodu, gdy się jest totalną nogą (albo leniem) w kuchni. Mamy mrożonki, dania w proszku, zupki chińskie, dania do mikrofalówki, fast foody, pulpety w słoikach… Najciekawsze jest to, że taniej możemy kupić danie gotowe, niż zrobić samemu. Dlatego podziwiam osoby, które decydują się na samodzielne przygotowywanie produktów, wykluczając ze swojej diety pełnie chemii dodatki, takie jak serki, pasty kanapkowe, kostki rosołowe i tak dalej.
Drugą kategorią ludzi, których podziwiam, są weganie. Ja na przykład zostałam przy wygodnym wegetarianizmie. Jednak tacy ludzie jak Konrad Budzyk z bloga blendman.pl nie bawią się w półśrodki. Jak sam pisze we wstępie, pewnego dnia postanowił całkowicie zmienić życie i z faceta, którego szczytem umiejętności kulinarnych jest usmażenie kotleta schabowego, stał się kulinarną inspiracją dla wielkiego grona czytelników jego wegańskiego bloga. A przy okazji schudł 50 kilogramów.
Weganizm nie jest trudny!
Tutaj od razu chcę zdementować pogląd, jakoby weganizm odbierał siły życiowe i dlatego ludzie słabną i chudną. Jak człowiek zaczyna się interesować kuchnią, gotowaniem, to zwraca większą uwagę na to, co ląduje w jego żołądku. Bo wiecie. Można na diecie wegańskiej jeść frytki, słodycze i chleb z dżemem. A można jeść jak autor.
Oprawa graficzna.
Powiem, że tutaj jest bardzo dobrze. Okładka wprawdzie jest cienka, a papier nie wydaje się odporny na kuchenne rewolucje, ale nie jest źle. Każdy przepis zajmuje dwie strony. Na jednej jest przepis, lista składników i wartości odżywcze, na drugiej duże zdjęcie potrawy, najczęściej jest to propozycja podania.
Przepisy.
Zaprezentowane są tutaj przepisy na wegańskie hummusy i pasty. 76 propozycji potraw, które możemy przygotować nie tylko z myślą o kanapkach, ale i naleśnikach, kaszach, pizzach, czy przekąskach. Są hummusy i pasty na słono i słodko z najróżniejszych strączków. Znalazły się także przepisy na masło i majonez.
Wszystkie przepisy są proste w przygotowaniu, czasem jest to: namocz i ugotuj strączki, zmiksuj, zjedz. Przyjmując, że kluczowe składniki można namoczyć w nocy, już rano do śniadania jesteśmy w stanie przygotować taką pastę. Sporządzenie potraw nie przysporzy problemów nawet osobie o niewielkich umiejętnościach kulinarnych. Sprzętu także nie trzeba dużo, ale porządny blender ręczny jest niezbędny.
Dla mnie najważniejsze jest to, że produkty są łatwo dostępne. Oczywiście pojawiają się takie składniki jak: płaty nori, czarna sól, tofu, czy płatki drożdżowe, ale większość można kupić w moim wiejskim markecie, nawet mleko sojowe – co mnie ogromnie zdziwiło. Resztę można nabyć podczas wizyty w mieście albo przez internet.
Jestem z tej książki zadowolona.
Będę często z niej korzystać. Zapewne głównie będę przyrządzać dodatki do kanapek, ale za przykład krem kakaowo-orzechowy wygląda jak coś idealnego do naleśników. Przyrządziłam trzy potrawy z książki: masło (i wiem, że po sklepową margarynę już nie sięgnę), hummus z białej fasoli z pieczonym czosnkiem (smak interesujący, choć nie do końca w moim guście) oraz tahini (z przyczyn oczywistych jadłam tylko w hummusie).
Komu polecam tę pozycję? Każdemu, kto lubi eksperymenty i nowe smaki w kuchni. Nie tylko weganom i wegetarianom. Przepisy są ciekawe, proste i różnorodne. To ciekawa pozycja, chociażby z tego powodu, że nie widziałam jeszcze przepisów dotyczących samych past kanapkowych. Zazwyczaj w innych książkach kucharskich natrafiałam na taki przepis, czy dwa.
Agata Róża Skwarek