Freedom nie jest przeciętną kobietą, jaką zwykło spotykać się w normalnym społeczeństwie. Nie wita sąsiadów kulturalnym ?dzień dobry? i szerokim uśmiechem na wypielęgnowanych ustach. Freedom jest wulgarna i odpychająca. Ordynarna i arogancka. Nie da sobie dmuchać w przysłowiową kaszę. Kobieta mieszka w niewielkim miasteczku Painte w stanie Oregon, gdzie pracuje w głośnym rockandrollowym barze. I mimo, że przebywa w miasteczku od wielu długich lat, to mieszkańcy niewiele mogą powiedzieć o Freedom. Kobieta dała się poznać głównie przez swoje alkoholowe ekscesy, bowiem często lokalna policja znajduje ją mocno nieprzytomną w miejscach publicznych. Nikt z miejscowych jednak nie wie, iż cała ta otoczka wulgarności ma odpychać nadmiernie ciekawskich i dociekliwych.
Freedom przed laty została oskarżona o zabójstwo męża, w wyniku czego odebrano jej dwójkę ukochanych dzieci. W ostateczności kobieta nigdy nie trafiła jednak do aresztu, ale swoich pociech już nigdy nie odzyskała. Te zostały adoptowane przez szanowanego pastora Virgila Paula i jego żonę Carol. Przez wszystkie lata kobieta nigdy nie potrafiła sobie wybaczyć tych wszystkich utraconych lat, które spędziła daleko od dzieci. Jej głęboka tęsknota tkwi w sercu jak bolesna zadra, której nie sposób zignorować, nieustannie towarzysząc i ograniczając normalne funkcjonowanie. Niezbitym dowodem, świadczącym o ogromnym cierpieniu Freedom, jest cały stos niewysłanych listów, które kobieta adresowała do swoich dzieci. W ostateczności kobieta nigdy ich nie wysłała, bowiem nie chciała burzyć w miarę poukładanego życia swoich skrzywdzonych przez życie dzieci. Dopiero informacja o zaginięciu jej dorosłej już córki sprawia, iż kobieta budzi się z wieloletniego odrętwienia z zamiarem odnalezienia zaginionej.
\”Mam na imię Freedom\” – literacki debiut Jax Miller, to przesiąknięty złem i mrokiem thriller, w którym ludzka brutalność to chleb powszedni, a łamanie praw i społecznych norm to nic nieznaczący i mało istotny wybryk. Wszechobecne wulgaryzmy i niesmaczne, odpychające wypowiedzi bohaterów przywodzić mają specyficzny, mroczny i duszny klimat miasteczka, w którym Freedom żyje na co dzień. Autorka wykorzystując sugestywny obraz ponurych i brudnych zaułków tego miejsca, oddziałuje na wyobraźnię czytelnika, wywołując nie raz i nie dwa zimny dreszcz na plecach i prześladujące od początku książki poczucie niepewności i zagrożenia.
Dość wąsko zakrojona i powolna fabuła, urwane opisy i mało istotne fabularnie dialogi na początku książki stopniowo wzbudzają ciekawość czytelnika, by już za chwilę, na kolejnych stronach, poszerzyć przekazywane informacje, uzupełnić luki, w końcu przyspieszyć rytm prowadzonej akcji, która w pewnym momencie zaczyna biec jak szalona. Na uwagę zasługuję również konsekwentnie budowany portret głównej bohaterki, postaci mocno niejednoznacznej, nieprzewidywalnej w swym postępowaniu, która funkcjonuje z nieustannym poczuciem utraconego życia, świadomie ulegając nałogom i rezygnując z normalnego istnienia. Kobieta, która z jednej strony irytuje nadmierną wulgarnością i arogancją, z drugiej wzbudza zwykłą ludzką litość, przykładowo biorąc pod lupę jej ogromną matczyną miłość i nieustanną tęsknotę za dziećmi.
\”Mam na imię Freedom\” to bez dwóch zdań bardzo udany, mroczny i zapadający w pamięci debiut, który po zostawia po sobie szereg różnorodnych emocji.
Joasia Jagieła