Tak zwane drugie pokolenie imigrantów – to o nich jest książka ?sne Seierstad Dwie siostry. Ich rodzice uciekli z krajów arabskich ogarniętych wojną i z wdzięcznością zasymilowali się z nowym, europejskim społeczeństwem, a oni, dzieci, nie czują, by był to ich dom, mimo że żyją tu albo od urodzenia, albo od wczesnego dzieciństwa. Nie chcą być obywatelami drugiej kategorii w Europie (bowiem mimo największych chęci życia jak inni mają liczne problemy, chociażby z krzywymi spojrzeniami, ostrymi słowami sąsiadów, nieufnością otoczenia, często nie potrafią znaleźć pracy etc.), wolą być ważnym i pożądanym obywatelem krajów arabskich. I uciekają tam, gdzie trwa od lat wojna – do Syrii. Tak zrobiły tytułowe Dwie siostry: młode dziewczyny norwesko-somalijskiego pochodzenia.
Jednak historia opowiedziana przez Seierstad zaczyna się wcześniej. Ayan i Leila to zwykłe nastolatki: chodzą do szkoły, lubią imprezować, mają koleżanki, interesują się chłopakami. Wydaje się, że dobrze się wpasowały w norweskie społeczeństwo. Ich rodzina nie jest radykalna, znalazła równowagę między kulturą arabską a życiem w Europie. Chadzają do meczetu, jednak nie słuchają imamów nawołujących do nienawiści. Gdy siostry zaczynają osłaniać włosy, uczyć się arabskich słów i chętnie uczęszczać na zajęcia nauki Koranu, ich matka Sara się cieszy, że nie zapomniały kim są i skąd pochodzą. Nikt nie wyczuwa niebezpieczeństwa: ani ona, ani jej mąż Sadiq, ani ich brat Ismael. A potem Ayan i Leila znikają, wyjeżdżają do Syrii, gdzie chcą brać udział w dżihadzie, czyli świętej wojnie.
Rodzina odchodzi od zmysłów z rozpaczy: ich małe córeczki na wojnie? Dziewczyny chcą zostać wydane za bojowników islamskich, rodzić im dzieci mające się stać lwiątkami Kalifatu (czyli małymi żołnierzami), mówią, że z radością zginą dla Allaha. Nie tak je przecież wychowali! Początkowo Sadiq i Sara są święcie przekonani, że ich córkom ktoś zrobił pranie mózgu, wmówił im, że w Syrii czeka je wspaniałe życie ? to przecież niemożliwe, żeby jego dziewczynki chciały robić takie straszne rzeczy. Są takie młode: jedna ma szesnaście, a druga osiemnaście lat. Jednak złudzenia szybko się rozwiewają. Dziewczęta zostawiły rodzinie list, w którym piszą:
Muzułmanie są atakowani ze wszystkich stron, dlatego musimy działać. Bardzo chcemy pomóc muzułmanom, a jedyny sposób, żeby naprawdę im pomóc, to być z nimi, uczestniczyć w ich cierpieniach i radościach. Nie wystarczy już siedzieć w domu i wysyłać pieniądze. Właśnie dlatego postanowiłyśmy jechać do Syrii i tam pomagać tak, jak potrafimy. Wiemy, że to może się wydawać absurdalne, ale taka jest hakk, więc musiałyśmy jechać. Boimy się tego, co Allah swt powie nam w dzień sądu.
Rozpoczyna się dramatyczny wyścig z czasem, bo Sadiq chce przechwycić córki zanim te przekroczą granicę. Gdy to się nie udaje, zrozpaczony i gotowy na wszystko ojciec udaje się na granicę turecko-syryjską, gdzie wciąż trwają walki, a ludzie giną każdego dnia. Nieważne jest niebezpieczeństwo, nieistotne koszty, liczy się jedno: odzyskać córki. Tę dramatyczną sytuację opisuje uznana reportażystka ?sne Seierstad. Poza historią uwolnienia Ayan i Leili czytelnik dostaje także opis tego, jak wyglądało ich życie zanim zdecydowały się na ucieczkę. Co spowodowało, że porzuciły wszystko i pojechały na wojnę? Co nimi kierowało? Jak rodzi się radykalizm? To pytania, na które próbuje odpowiedzieć autorka, rozmawiając z rodzicami i bratem dwóch sióstr, z ich koleżankami ze szkoły i nauczycielami – z każdym, kto tylko miał do czynienia z Ayan i Leilą i chciał jej o nich opowiedzieć. Niektórzy nie mieli ochoty rozmawiać, jak na przykład mężczyzna, u którego dziewczyny pobierały nauki Koranu.
Nie chciały też się wypowiedzieć same zainteresowane, choć Seierstad dała im prawo do obrony i przedstawienia własnych racji. Pozostały więc po nich liściki i treść internetowych rozmów z bratem Ismaelem. Reportażystka cytuje je, by pomóc nam jak najgłębiej wniknąć w dusze sióstr. A jednak nikt (również europejski czytelnik) nie rozumie jak mogło się stać to, co się stało. I gdzie jest granica? Na co powinni uważać rodzice i koleżanki, które sygnały mają być powodem do niepokoju? Co zrobić, zabronić swojej córce czy synowi czytania Koranu? Dziewczynce – noszenia hidżabu? Uczennicy – modlenia się w trakcie lekcji? A potem usłyszeć, że dyskryminuje się kogoś ze względu na religię i pochodzenie, że ogranicza się czyjąś wolność? Jak nie dopuścić do takiej sytuacji, jak tłumaczyć, jak wychowywać? I jaka jest rola państwa, jak powinno traktować muzułmanów żyjących na ich ziemiach, by przypadków rekrutowania się do dżihadystów z Europy było mniej?
Oczywiście ?sne Seierstad nie daje odpowiedzi na te pytania, bo w tej sytuacji brak prostych rozwiązań. Jej reportaż pokazuje rodzinę, która wydawała się nieźle zasymilowana w Norwegii, a jednak rodzicom nie udało się uchronić córek przed radykalnym islamem. To tragedia Sadiqa i Sary, którzy stracili dwójkę swoich dzieci: dziewczyny żyją (a przynajmniej żyły, gdy autorka kończyła pisać tę książkę), ale nie kontaktują się z rodzicami i bratem, odmawiają powrotu do Norwegii i są przekonane o słuszności swojego postępowania. Ich ucieczka właściwie rozbiła rodzinę: Sadiq wydał oszczędności życia na bezowocne próby ratowania córek, w końcu zapożyczył się u każdego, kto chciał i mógł dać mu trochę gotówki, wykorzystał też wszelkie drogi pomocy… na próżno. Sara uciekła wraz z najmłodszymi dziećmi do ich ojczyzny, Somalii. Ismael, nastolatek, był pozostawiony sam sobie, popadł w depresję, stracił wiarę w Boga. Nie potrafił jednak przestać kochać swoich sióstr.
Dwie siostry to przerażająco aktualna, prawdziwa i ważna książka. Może skłoni nas, Europejczyków, do przemyśleń na temat tego, co możemy zrobić, by nasze wielokulturowe społeczeństwo było bezpieczne i jak asymilować muzułmanów. Z drugiej strony musimy wiedzieć jak bronić się przed tymi, którzy nie chcą nauczyć się żyć według naszych praw i zasad. To trudna i niezwykle emocjonalna lektura, jednak Seierstad postarała się, by była dla nas jak najbardziej przystępna: pisze więc prostym językiem i tłumaczy nieznane islamskie terminy. Całość czyta się w wielkim napięciu, ponieważ wydarzenia gnają do przodu, a my nie wiemy, co będzie dalej. Bardziej wymagające momenty to te o historii i kulturze arabskiej, przy których trzeba się zdecydowanie mocniej skupić, by wszystko dobrze zrozumieć, jest to jednak istotne dla całości, więc nie powinno się nieuważnie przebiegać tych partii wzrokiem!
To z jednej strony historia, jakich niestety wiele, a z drugiej jednostkowa, bo o Ayan i Leili, córkach Sadiqa i Sary. Zapewne możliwe jest tylko jedno zakończenie, ale tak bym chciała, by było inne…
Karolina Sosnowska