Piszę tekst o książce Życie jest fajne Word zjadł mi tekst, jakie to przewrotne. Bo życie bywa fajne, tylko czasami ciężko pamiętać o tym, gdy dopadnie nas nieszczęście, a zwłaszcza, gdy chodzą one parami. Ja nie wierzę w psychologię, to znaczy ja wiem, że to jest nauka, że ludzie się z tego doktoryzują, habilitują itp., ale dla mnie to zgadywanie połączone ze statystyką. Nigdy nie czułam potrzeby pójścia na terapię, a pająków boję się, bo są wstrętne, a nie dlatego, że siostra zamykała mnie w pełnej pająków piwnicy (bo tego nie robiła, siostra dopowiada, że straszyła mnie odkurzaczem). Jakoś mnie męczy ten tydzień, więc zabrałam się za książkę, która miała mi przypomnieć, że życie jest fajne, czy ten cel osiąga.
Książka jest zapisem rozmowy: Katarzyny Miller – psycholog i Małgorzaty Szcześniak – polonistki, rozmawiają o różnych życiowych sytuacjach, które potrafią nas porządnie wgnieść w ziemię. Książka jest podzielona na kilka rozdziałów, które poświęcone są ważnym aspektom życia takim jak dzieci, praca, teściowa, czy kochanek. To opisy sytuacji, które mogą nas wypchnąć ze strefy komfortu. Katarzyna Miller z perspektywy psychologa i kobiety, której los też nie głaskał po głowie, opowiada jak sobie z tym radzić, jakie problemy się z tym wiążą, jak powinniśmy reagować. Oczywiście nikt tu nie daje gotowych rad, bo jeżeli szef się do nas przystawia, to nawet gdy chcemy, by się odczepił, mamy uzasadnione obawy, że szef będzie miał nam to za złe, a co za tym idzie, przełoży się na atmosferę w pracy. Łatwo powiedzieć, że można się zwolnić, tylko jakie są realia, to wiemy. Problemy z rodzicami to też problem stary jak świat, ale łatwo powiedzieć, zduście głos krytyki, przestańcie to słyszeć. Wiadomo, że nic nie jest proste.
Jak wspomniałam, książka jest napisana w formie dialogu, nie ma jeszcze trzeciej osoby, która się wpycha i zaburza tę intymność. A jest to bardzo intymna rozmowa i to mnie tak ujęło. Katarzyna Miller mogłaby oprzeć się wyłącznie na wiedzy i podpierać się autorytetami a ona sięga do swoich trudnych i bardzo prywatnych doświadczeń. To duży walor tej książki.
I tak, ta książka nie pomoże uwierzyć wam w świat, zmienić swojego życia. Najważniejsze, aby uświadomić sobie, że nic samo się nie zrobi, nie można w nieskończoność trwać w marazmie, oczekiwać, że ktoś nas pogłaszcze i wszystko cudownie się naprawi. Jeżeli jednak ktoś tę książkę uważnie przeczyta i weźmie sobie do serca, żeby popracować nad sobą, to będzie to wartość dodana.
Będę pewnie wracała do niektórych fragmentów, motywujących, przypominających pewne kwestie. Dodatkowo ważne partie tekstu są wytłuszczone, aby lepiej zwracały uwagę. Cieszę się, że po nią sięgnęłam, nie jest to słodko-mdlące ględzenie motywacyjne, ale naprawdę ciekawe rozważania o tym, co składa się na nasze trwanie w świecie.
Katarzyna Mastalerczyk