Nie należę do hejterów Katarzyny Michalak. Kilka jej książek czytałam, parę mi się podobało, niektóre mniej, inne bardziej, w pewnym momencie przestałam nadążać za jej twórczością, ale zaintrygowała mnie nowość pod tytułem Pisarka, autorka apeluje do tego, by nie doszukiwać się w tej książce życia Katarzyny Michalak, ale kto, chociaż kilka not na jej blogu czytał, czy widział jakiś wywiad, bez problemu doszuka się kilku przynajmniej wątków. Pół niedzieli zajęła mi lektura tego tomu, otwierającego trylogię. Czytałam, jak już wspomniałam, kilka powieści autorki i przyznam się szczerze, że byłam rozczarowana tym, jak mało uczuć we mnie wzbudziła, prezentując wszystkie plagi egipskie spadające na bohaterów, po prostu przesadziła i zaimpregnowała czytelnika. A przynajmniej mnie.
Zaczyna się w iście hollywoodzkim stylu, Australia, szum oceanu, spektakularne widoki i kobieta, która osiągnęła sukces, jest poczytną pisarką, o kolejną powieść wydawca się niemalże dobija, autorka ma swoje rytuały i pisze, aż w końcu ulega namową wydawcy i postanawia spisać historię swojego życia. Przenosimy się do przeszłości. Ewa jest Weroniką, córką milicjanta i prokurator, którym dziecko zdarzyło się przypadkiem i trenują córkę, jakby była więźniem w GUŁagu, bez ciepła, ze srogim systemem kar. Dziewczynka jest zahukana i pozbawiona ciepła. Podobny los, niekochanego i samotnego dziecka spotyka sąsiada, z którm Weronika zaprzyjaźni się w szkole, oboje będą pogardzani i prześladowani w szkole pełnej terrorem rodem z Bronksu. W końcu dziewczynce w sukurs przychodzi babcia, która widząc, jak córka traktuje swoje dziecko, zabiera wnuczkę do siebie na wieś. Na początek na wakacje, rozdziela Weronikę z przyjacielem, z dwóch miesięcy robią się lata…
Kumulacja dramatu na kilkuset stronach powieści. Mamy dziewczynkę, której rodzice nie wychowują, a tresują, jest zastraszona, karcona za byle co. Później jedzie do babci i to jest dla niej kilka lat oddechu, ale babcia umiera i dziewczyna musi wrócić do rodzinnego domu, gdzie sytuacja uległa pogorszeniu, kolejne dramaty nadchodzą, a Weronika skupia się na szukaniu Wiktora.
Jak wspomniałam, autorka namawia, by nie szukać w książce wątków biograficznych, ale umówmy się, tytułowa pisarka jest w Australii, jako dziecko marzyła o weterynarii, ojczym jest wcieleniem zła, a to stały element powieści Katarzyny Michalak, no i polonistka stawiająca złe oceny z wypracowania, która pewnie jest niespełnioną pisarką, która chciała dostać nobla, a musi uczyć w podrzędnej szkole jest archetypem hejtera.
W powieści jest wszystko co było wcześniej, jedna biedna bohaterka na którą wszyscy się uwzięli i świat ciężko ją doświadcza, zawsze znajdzie jakąś pokrewną duszę, która ulituje się nad jej szlachetnym charakterem, ale na kolana powalają hiperbole. Wszystko musi być z rozmachem, bohaterka nie może być biedna ? musi przymierać głodem, gdy ma wypadek to od razu ze wstrząsem mózgu, matka nie może być oschła, musi być alkoholiczką i socjopatką.
Głównym moim zarzutem jest to, że powieść, która mogła być jakimś ukosowaniem dorobku, jest tak naprawdę napisana takim samym stylem, jak pierwsze powieści autorki, dużo przymiotników, dramatyczne opisy, bardziej pasujące do powieści dla nastolatek niż historii dla dojrzałych kobiet. Kończy się wielką dawką dramatu? hm ciekawe co będzie dalej.
Katarzyna Mastalerczyk