Giles Milton to autor o szerokim spektrum zainteresowań. Z jego twórczością spotkałam się po raz pierwszy poprzez jego \”Samuraja Williama\”, opowiadającego prawdziwą historię filmowego \”Szoguna\”. To ciekawe dziełko imponujące barwną narracją i szczegółowością opisu. Najnowsze moje spotkanie z autorem to historia z czasów drugiej wojny światowej – \”Ministerstwo niedżentelmeńskich działań wojennych\”. Przedstawia pewną tajną grupę brytyjskich \”wojów\” do działań nieprzystojących dżentelmenom – i dzięki temu skuteczną.
Giles Milton opowiada historię \”Ministerstwa\” w sposób iście sensacyjny. Każdego z członków, a także osoby z nimi współpracujące wprowadza do opowieści poprzez sceny, obrazy. Prowadzi czytelnika przez wydarzenia z manierą filmowca, opisując je niczym w szczegółowym scenariuszu. Akcje partyzanckie w opowieści Miltona zachwycą wielbicieli książek i filmów sensacyjnych. Również fragmenty dotyczące tworzenia fantazyjnych broni wykoncypowanych przez \”niedżentelmenów\” mają charakter w dużej mierze rorywkowy – tu też czytamy scenami i obrazami. Trzeba jednak przyznać,że swoje lekkie opowieści autor obudowuje kontekstem, znaczeniem, konsekwencjami. Do tego \”obudowywania\” mam jednak pewne zastrzeżenia – ale o tym za chwilę.
\”Ministerstwo niedżentelmeńskich działań wojennych\” jest lekką lekturą, a jednak przy tej lekkości bogatą w szczegóły. Giles Milton skrupulatnie kompletuje informacje o różnym stopniu istotności i na ich podstawie buduje gęstą narrację, sprawnie wprowadzającą w opisywaną rzeczywistość. Momentami zaczyna to ciążyć i wówczas opowieść traci na płynności i lekkości, by następnie wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń nowym wątkiem.
Ta barwna opowieść jest ciekawą lekturą, jednak należy ją czytać gdzie-niegdzie z przymrużeniem oka. Otóż autor pisze z perspektywy brytyjskiej i jego interpretacja wydarzeń i nadawane im znaczenie są silnie subiektywne. Z pewnością jest skarbnicą wiedzy o \”Miniserstwie\” i jako taka satysfakcjonuje. Jednak szerszy kontekst, w jaki autor ją wpisuje jest już nieco wykrzywiony – na tym poziomie traktuję książkę zatem w kategoriach czysto rozrywkowych.
Irena Bujak