\”…brutalność, z jaką traktujemy inne zwierzęta, podważa naszą inteligencję.\”
Nie mogłabym chyba znaleźć bardziej trafnego cytatu, który idealnie podsumowywałby książkę Marca Bekoffa, jednego z czołowych na świecie ekspertów w dziedzinie emocji zwierząt. Nie można mu zarzucić, że jego wywody na temat tego, co zwierzęta czują, a czego nie, są jedynie jego fanaberiami, bowiem jest to człowiek wykształcony, z tytułem profesora w swojej dziedzinie, wielokrotnie nagradzany, więc naprawdę wie, o czym mówi. Przez lata zajmował się badaniami nad emocjami zwierzęcymi, dlatego ma ogromne predyspozycje ku temu, aby co nieco ludziom uzmysłowić.
Wiecie, czasami naprawdę nie dowierzam, kiedy znajduję w Internecie informacje o tym, że ktoś dla zabawy podpalił kota albo otruł psa. Nie chce mi się wierzyć, że ktoś umyślnie rozrzuca po osiedlach zatrute mięso, aby wybić bezdomne psy czy koty, uderzając tym samym w te czworonogi, które miały szczęście znaleźć dom i rodzinę. Ale potem zdarzają się takie sytuacje, jak ta ostatnio w mojej okolicy – jakiś nawiedzony człowiek zniszczył kocie domki i zaczął grozić, że te kociaki pozabija. Bo? Nie podał oczywiście żadnej sensownej argumentacji. Co gorsza, takich jak on jest więcej. I chociaż znajdują się dobrzy ludzie, którzy specjalnie tym kotom zbudowali te ciepłe domki na zimę, dbają o to, żeby miały co jeść, to niestety, znajdą się też całkowicie znieczuleni imbecyle, którzy wiedzą lepiej, prawda?
Tak, imbecyle. Przepraszam, ale gdy ktoś krzywdzi zwierzęta i nie okazuje im współczucia, to krew się we mnie gotuje i mam ochotę takiemu człowiekowi zapewnić to, co on zapewnia zwierzętom. Ból, cierpienie, strach i lęk. Naprawdę nie rozumiem, jak pozbawionym empatii trzeba być, żeby celowo krzywdzić niewinne istoty. Istoty, które tak naprawdę nikomu nie zawiniły, po prostu chcą żyć w spokoju. Istoty, które odczuwają, rozumieją, mają świadomość – co Bekoff udowadnia na kartach swojej książki. Podaje całe mnóstwo przykładów na to, że zwierzęta są bardzo rozumne, nie tylko te, które uznajemy za przyjaciół, ale wszystkie – delfiny, orki, krowy, nawet skorupiaki! Ogrom przykładów na to, że mają swoje życie, kulturę, sposób postrzegania świata, a co najważniejsze ? uczucia i emocje.
Cóż, mnie Bekoff o tym nie musiał przekonywać – jako zagorzała zwolenniczka diety roślinnej, osoba, która płacze, gdy widzi, jak człowiek znęca się nad zwierzętami i niszczy naszą planetę, doskonale wiem, że zwierzęta mają rozum i emocje. Najczęściej widzę to w swojej kocicy, która naprawdę jest przekochaną bestią. Ale te wszystkie przykłady, które zaprezentował Bekoff powinny dać ludziom do myślenia, jednak wiecie, co jest najgorsze? Że po tego typu książki sięgają najczęściej tylko ci, którzy już o tym wszystkim wiedzą. Bo takie imbecyle, jakich opisałam powyżej, uznają to za śmiech na sali, za chore fanaberie, za pierdoły. I oto sprawdza się przytoczony na początku tej recenzji cytat ? komuś po prostu brakuje inteligencji, nie tylko tej emocjonalnej.
Bardzo istotną kwestią tej pozycji jest to, że powstała ona w oparciu o naukowe analizy, badania, eksperymenty. Bekoff opisuje rzeczy, które są sprawdzone przez naukowców, a nie szerzone przez pseudoekologów. To rzetelna książka, konkretna, o szerokiej bibliografii, o szeregu odniesień do dalszego zgłębiania tego tematu. Naprawdę znakomicie mi się to czytało, jest pełna współczucia, ale też wiedzy, której po prostu nie można zaprzeczyć. Ta książka jest bardzo przekonująca, inspiruje, zachęca do działania, do zwiększenia naszego szacunku i empatii wobec zwierząt. Czasami naprawdę warto zastanowić się nad tym, w jaki sposób traktujemy je same oraz ich środowisko naturalne. Ostatnio znalazłam naprawdę dający do myślenia cytat, który pięknie pokazuje, jak to my zakłócamy ich życie, a nie one nasze: \”To nie sarna przebiega przez drogę. To droga przebiega przez las\”. Słowem w sedno.
Autor porusza kwestię zwiększenia naszego współczucia, zmiany podejścia wobec zwierząt na bardziej humanitarne. Dotyczy to tak naprawdę wielu aspektów naszego życia: począwszy od szanowania natury jako takiej, która jest domem nas wszystkich, idąc poprzez kwestię znieczulicy wobec cierpienia zwierząt, zahacza nawet o niehumanitarne testy czy przemysł mięsny. Tak naprawdę przejście na wegetarianizm nie wiąże się już tylko i wyłącznie z tym, że nie chcemy jeść zwierząt – to już nawet kwestia ekonomii, globalnego ocieplenia i szeroko pojętej ekologii. A swoją drogą, podobno gdyby każdy chociaż raz przeszedł przez rzeźnię, to już nigdy nie wziąłby mięsa do ust. A tak w ogóle to dlaczego stawiamy granicę pomiędzy kotem a krową? Czemu jedno uznajemy za przyjaciela do głaskania a drugie za obiad?
Tak naprawdę emocjonalność zwierząt, nasze współczucie i szacunek wobec nich, nasze podejście do tych spraw, to temat rzeka. Można by snuć różnego rodzaju wywody, analizować, przekonywać innych, ale przykre jest to, że wciąż istnieją ludzie tak zamknięci, tak pozbawieni otwartości umysłu, że i tak się ich nie przekona. Mimo wszystko nadal uważam, że są to bardzo istotne kwestie, o których po prostu trzeba głośno mówić.
Magdalena Senderowicz