Ursula Le Guin do tej pory kojarzyła mi się z opasłymi tomami powieści fantastycznych. Mistrzowsko kreowałam nowe światy. Kobieta pisząca fantastykę i to jaką. Prima sort. Gdy zmarła w 2018 chyba cały literacki świat odczuł pustkę. Miała swoje lata, ale i tak był szok i niedowierzanie. Nie czytałam dokładnie zapowiedzi książki Dotąd dobrze, gdy do domu przyszła cieniutka książka, nie do końca wiedziałam, o co chodzi. Okazało się, że mistrzyni fantastycznej prozy była też poetką a książka ta to zbiór wierszy, dodatkowo wydawca oddaje nam tom dualistyczny, z jednej strony mamy tekst w oryginale, z drugiej po polsku. Kto ogarnia angielski, może sam tłumaczyć, sprawdzać jakość tłumaczenia. Kilka razy nawet się porwałam.
Książka ta jest ostatnim dziełem autorki. Widać już cień śmierci. Jest wiele o przemijaniu. Wiele wierszy, bo jednak nie wszystkie, są opowieści o uczuciach, o wspomnieniach, więc nie jest to poezja typowo o śmierci, chociaż gdy wiemy, że coś wychodzi tuż przed śmiercią autora ten lodowy całun śmierci okrywa lekturę. Wiersze są z reguły krótkie, są spojrzeniem wstecz. Cały tomik jest podzielony na siedem rozdziałów. Spostrzeżenia, Zaklęcia, Medytacje, które już nazwą sugerują jakiego rodzaju utwory tam znajdziemy, ale już inne niż: Nocna podróż, czy Tak daleko, nie są już tytułami klarownymi. Niemniej polecam zagłębić się w lekturę i dać się porwać uczuciom.
Bardzo długo byłam z poezją na bakier, dopiero gdy sama mogę czytać, bez konieczności spisywania swoich wrażeń i bez obawy, że zaraz ktoś oceni moje wypociny i powie, że źle to zinterpretowałam, że autor wcale nie miał tego na myśli. Chociaż jeszcze resztki tej maturalnej analizy we mnie są, bo czasami łapałam się na tym, że o może tutaj nie znam kontekstu, może to słowo znaczy coś więcej, ale nikt nie jest omnibusem. Chodzi o emocje, jak długo one są, jak długo wiersz nas bawi, wzrusza, skłania do refleksji, to chyba czytamy ją dobrze. Oczywiście symbolika jest ważna, ale czy naprawdę to, że w danym wersie czytamy o głogu, a nie na przykład o tarninie zmieni nasze odczuwanie, gdy czytamy to dla przyjemności, jako strawę dla poetyckiego głodu? Bo jeżeli już chcemy coś analizować dogłębnie, to z symboliką powinniśmy być zaznajomieni. Jako że nie mam ambicji, by być profesjonalnym krytykiem, to czytałam po polsku, po angielsku, później sobie porównywałam, w większości byłam usatysfakcjonowana tłumaczeniem, a czasami cieszyłam się, że ten tekst po angielsku jest, bo dzięki temu mogłam odbierać tekst na jakiejś innej płaszczyźnie!
Katarzyna Mastalerczyk