\”Oplątani Mazurami\” Katarzyny Enerlich to zbiór króciutkich opowiadań naznaczonych mazurskimi wątkami. Tytuł zainspirowany został pruską legendą o Czarodziejce Jezior, przemierzającej wody w olchowej łódce i oplątującej babim latem serca. Nietrudno zauważyć, że autorka również padła jej \”ofiarą\”. Mazury w \”Oplątanych\” są wszechobecne, występują w różnej roli – czasem jest to krajobraz, innym razem historia osób lub miejsc, czy choćby przywiązanie bohaterów do mazurskiej ziemi. Najczęściej jednak ich obecność jest wyraźnie nakreślona, dominująca.
Opowiadania są zróżnicowane tematycznie i literacko. Niemal wszystkie jednak składają się jak różne kadry filmu próbującego uchwycić w jedno fragmenty klimatu, miejsc, zjawisk, czasów, ludzi. Nie do przecenienia są – jak zwykle w literaturze Katarzyny Enerlich – wątki historyczne, lokalne, najczęściej dotyczące wydarzeń z życia konkretnych osób, nieznaczące dla losów świata a charakterystyczne dla dziejów regionu. Autorka często pisze o Mrągowie, o zmianach w jego architekturze, o dawnych mieszkańcach, właścicielach kin i restauracji, o miejscach spotkań zakochanych. Wszystko to bardzo zwyczajne, pełne prostoty.
Najpiękniejsze są te fragmenty, w których autorka cofa się w przeszłość lub ukazuje ludzi starszych, wyrosłych w tej odległej przeszłości. Wówczas myśli i pisze obrazami, autentycznie przenosi czytelnika w przeszłość, w świat bardzo klimatyczny, pełen mazurskiej surowości i prostoty. Inaczej wyglądają opowiadania \”współczesne\”, to znaczy takie gdzie wszystko odbywa się tu i teraz, gdzie treść nie odnosi się do przeszłości, historycznych miejsc. Te są zwykłe, płaskie, nijakie.
Również wątki tzw. \”miłosne\” w opowiadaniach zyskują, gdy autorka opowiada historię mocno zakorzenioną w mazurskim klimacie i odległej przeszłości – być może bazując wówczas na prawdziwych zdarzeniach. Jest tu jedno lub dwa opowiadania opisujące wielkimi słowami miłostki banalne, płytkie ? rozczarowujące. W \”Oplątanych Mazurami\” takich \”nieudanych\” wątków jest jednak niewiele, bo tu nie o romanse idzie i historie miłosne również są innego gatunku – prawdziwe, proste, ludzkie.
Krótkie formy zdają się mocną stroną Katarzyny Enerlich. W jej pisarstwie dominuje \”opowiadanie Mazur\”, a opowiada je po kawałku, obrazami – i takie obrazy, czasem odstające od głównego nurtu można znaleźć w jej powieściach. W \”Oplątanych Mazurami\” dostały szansę na niezależne istnienie, na bycie bardziej zauważonymi. Nie są to nowe utwory, mają już około dekady, przez ostatnie lata autorka – o ile dobrze się orientuję – pisała raczej powieści. Mam jednak nadzieję, że nie zarzuciła krótszych form. Taka \”osobność\” dobrze robi okruchom przeszłości.
Iwona Ladzińska