Lubię co jakiś czas sięgać po książki nietypowe. Takie, po których nie wiem, czego się spodziewać. Jeszcze lepiej, jeśli te tytuły uczą mnie czegoś nowego. \”Dzieci czasu\” sprawiały wrażenie, że sprostają tym oczekiwaniom. Czy tak było w praktyce?
Ta nietypowa książka to? rodzaj kalendarza. Dokładniej rzecz ujmując, na każdej stronie zamieszczono jeden dzień oraz jakąś ciekawostkę historyczną, która dokładnie w tej dacie miała miejsce. Czyli jakby nie patrzeć… kalendarz. Czy coś takiego może być ciekawe?
Forma tego tytułu mocno dookreśla jej odbiór. Bo jednak nie jest to ani powieść, ani spójnie napisana książka naukowa. Po prostu zbiór ciekawostek, którego kluczem są daty. Ciężko jest więc mówić, by była to pozycja jakoś szczególnie angażująca czytelnika, ale przecież… chyba nikt się tego nie spodziewał.
Jeśli zaś chodzi o same ciekawostki, to ich poziom jest naprawdę różny. Mamy pomieszanie, z poplątaniem. Różne tematy, odmienne kategorie i tak samo bardzo różna objętość treści. Niektóre wzmianki są króciutkie, inne bardziej rozbudowane. Jedne naprawdę mnie zaintrygowały, inne nie wzbudziły większych wrażeń.
Chyba najlepiej traktować tę pozycję jako codzienną porcję ciekawostek. Każdego dnia sprawdzamy ,co się kiedyś wydarzyło. Możemy też po prostu od razu przeczytać interesujące nas daty i dowiedzieć się jakie wydarzenia miały miejsce np. w nasze urodziny. Nie wyobrażam sobie, żeby dało się ten tytuł czytać po prostu ciurkiem, ale taka opcja też teoretycznie istnieje.
\”Dzieci czasu\” to tytuł nietypowy i naprawdę ciężko jest mi go ocenić. Ciekawa propozycja dla osób interesujących się wszelkimi faktami, ale mimo wszystko? nie zdobyła mojego serca. Zabrakło mi w niej czegoś, co by mnie zaintrygowało i zachęcało do wracania do lektury.
Dominika Róg-Górecka