W książeczkach dla szkrabów uwielbiam spotykać świnki. Są zazwyczaj przeuroczymi postaciami, które budzą uśmiech na ustach czytelnika ? szczególnie swoim zakręconym ogonkiem. Raczej nie zaskoczę nikogo faktem, że \”Mała świnka\” od razu zwróciła moją uwagę i – jeszcze przed lekturą – cieszyłam się z tej książeczki jak dziecko!
Przeczucie mnie nie zawiodło, bowiem bajeczka Arnolda Lobela jest przecudowna. To historia świnki, która szuka swojego miejsca na świecie – i błotka. Spotyka na swojej drodze wiele niebezpieczeństw i nieprzyjemności, ale – jak zapewne się domyślacie – zakończenie książki jest bardzo pozytywne, z przesłaniem. Sam sposób prowadzenia powieści oraz jej fabuła nie należą do skomplikowanych. Prawdę mówiąc, treści tutaj nie jest za wiele, dlatego jest to z pewnością atrakcyjna pozycja dla dzieci uczących się dopiero czytać. Przemawia za tym również język oraz sposób opowiadania, ponieważ jest on prosty i… przezabawny! Jestem przekonana, że ta świnka wywoła uśmiech na ustach nie jednego malucha! Warto tutaj również dodać, że za tłumaczenie powiastki odpowiedzialny jest znany polski dziennikarz, Wojciech Mann, a więc nie trzeba chyba mówić, że uroku i polotu historyjce nie brakuje.
Czytając \”Małą świnkę\”, nie można pominąć i ilustracji autora, bowiem są one wyśmienite! Z przyjemnością śledziłam rysunkowe losy świnki oraz mimikę jej ryjka – przestraszoną, zaciekawioną, smutną i… zadowoloną. Ta ostatnia szczególnie mnie ubawiła, bo ciężko się nie zaśmiać, widząc uśmiechniętą od uszka do uszka świnkę. Co ciekawe, historia utrzymana jest w zasadzie czterech barwach – żółci, zieleni, błękicie i szarościach, które również pozytywnie wpływają na odbiór całości i są dość intrygującym (i zadziwiająco udanym) wyborem.
\”Mała świnka\” to przyjemna i kolorystycznie satysfakcjonująca opowiastka, z którą wesoło spędzi czas i dziecko, i rodzic. Z zapartym tchem śledzimy poszukiwania świnki oraz jej pragnienie zanurzenia się w błotku, a rozbawia nas nie tylko treść, ale i oprawa graficzna (m.in. odkurzanie wszystkiego przez żonę gospodarza – nawet błotka). Jestem przekonana, że w tej pozycji zakocha się każdy miłośnik radosnych bajeczek z przekazem, świnek i… odrobiny brudu. Polecam z całego serducha!
Justyna Dizzy Sikora