Do Iwaszkiewicza wracam od czasu do czasu. Nie nazwałabym go moim ulubionym pisarzem, niemniej w jego opowiadaniach odnajduję coś nieokreślonego i unikatowego, czego nie odnalazłam nigdzie poza nimi. Zdaje się, że nie jestem odosobniona w tych moich powrotach, bo niedawno wydawnictwo ISKRY wydało całkiem nowe, obszerne, piękne wydanie dzieł Jarosława Iwaszkiewicza, obejmujące wybór jego prozy i poezji, opatrzone obszernym, analitycznym wstępem. Ktoś zatem jeszcze do tych dzieł tęskni.
Proza Iwaszkiewicza to zapis dość szczególny i osobisty, trawiący rzeczywistość z finezją i niezwykłą wrażliwością, ale prawdziwy. Jest w niej przede wszystkim mierzenie się z życiem \”od wewnątrz\”. Bohaterowie najczęściej stawiani są w sytuacjach codzienności, ale codzienności naznaczonej jakąś tragedią, melancholią, smutkiem. Iwaszkiewicz każe im trawić każdy dzień, rzucając ich w uczucia i myśli nie zawsze dla nich zrozumiałe, ale bardzo prawdziwe. Przy tym opisuje ich przeżycia tak sugestywnie, że czytelnik może je odczytać nie tylko poprzez własne doświadczenie dające powiązać rzeczywistość z literacką kreacją, ale również poprzez wyobrażenie łatwo absorbujące czytelną esencję tych odczuć.
Najbardziej przemawiają do mnie przedwojenne opowiadania Iwaszkiewicza. Jest w tym upodobaniu zapewne coś z kobiecej melancholii, może jakaś tęsknota za światem ubranym w inny anturaż. Jednak przede wszystkim dostrzegam w tych utworach nieco inny kąt spoglądania na kondycję człowieka. Jakby szerszy, nieodarty jeszcze z pewnego zdziwienia. Pośród nich \”Panny z Wilka\” są chyba najciekawszym i najprzyjemniejszym w odbiorze studium psychologicznym. Opis takiego pół-powrotu, mierzenia się jednocześnie z przeszłością pełną zaniechania, jak i teraźniejszością mającą domknąć uchylone drzwi i nadać wspomnieniom jakiś finał.
Natomiast \”Brzezina\” stanowi przejmujący obraz procesu godzenia się ze śmiertelnością. Można tu zapaść się w proces odchodzenia i oswajania z końcem. Życie doczesne, radości małe, cielesne, ale i duchowe, wypełniają ciszę pomiędzy wydarzeniami nią nabrzmiałymi. Wszystko tu przemawia od wewnątrz, również ważenie wartości każdej rzeczy w obliczu ich utraty, litowanie się nad ludzką ślepotą, tęsknota, coraz większa świadomość każdej przeżywanej chwili – te wrażenia są dojmujące, ale i oczyszczające.
Opowiadania powojenne mają nieco inny wydźwięk, mniej w nich subtelnej melancholii przedwojennego świata dworków i kresowego krajobrazu. Bohaterowie też już nie są tak barwni, proza ich życia ma więcej ze zmierzchu, szarość codzienności jest mniej poruszająca, choć jakby żywsza i bliższa.
Kilka spośród zawartych tu utworów to wspomnienia z podróży, opis przemian miejsc znanych od dawna, ludzi spotykanych przy różnych okazjach. Te opowiadania również pisane są \”od wewnątrz\”. Cały zewnętrzny świat przefiltrowany przez oczy i wrażliwość autora. Czytają się inaczej niż wcześniejsze utwory — trochę jak przewodnik po świecie utraconym, a trochę jak opis przemiany i przemijania.
Wiersze zawarte w tomie wydają się bardzo osobiste. Jednak nie dają tak przenikającej pewności, że oto autor opisuje coś nam doskonale znanego. Jest jakby echem przeżyć, nie rusza każdym słowem – a przynajmniej ja nie odnajduję w nich tej samej intensywności myśli, odczuć, przeżycia, jaką dostrzegam w prozie Iwaszkiewicza. Być może zbyt głęboko wnikają w osobiste przeżycia autora i postronny czytelnik nie ma do nich już tak łatwego przystępu, nie posiadając klucza.
\”Droga\” Iwaszkiewicza jest przypomnieniem jednego z najzdolniejszych polskich literatów dwudziestego wieku. Myślę, że warto wracać do takich dzieł we współczesnym natłoku książek miernych i mierniejszych, które nie usiłują człowieka pojąć, dotrzeć do czegoś głębszego, bardziej realnego, prawdziwego, nie wznoszą się ponad tanią psychologię i banał. Nie piszą o ludziach żywych a o wyobrażeniach o nich. Iwaszkiewicz może być jednym ze świadków, że tam pod skórą jeszcze tli się w nas coś więcej niż fizjologia, powierzchowne ckliwe \”rozmemłanie\” i potrzeby materialne. Że toczy się w nas życie głębsze, walka, żywa myśl. I że można tam dotrzeć w pewnym stopniu, również słowem.
Iwona Ladzińska