Książeczki z serii “Uczucia Gucia” są powszechnie polecane na rodzicielskich forach i grupach w sieci. Jestem w stanie zrozumieć fenomen tej przyjemnej serii, choć jednocześnie dostrzegam pewne jej niedociągnięcia. Śmiem twierdzić, że rozwiąże ona mnóstwo kłopotów związanych z emocjami najmłodszych, równocześnie generując podobną liczbę innych zapytań natury logicznej.
Książeczki o słodkim jednorożcu z tęczową grzywą są bardzo przyjazne dzieciom i działają na zasadzie uproszczeń. Każda emocja ma przypisany odpowiedni kolor, który uwidacznia się właśnie w gęstej grzywie małego bohatera. To na pewno pomaga wyjaśnić i unaocznić maluchom, czym w ogóle są emocje i uczucia. Ja miałam styczność z książeczką “Gucio się niecierpliwi” i zaraz Wam o niej opowiem.
Na okładce “Gucio się niecierpliwi” widzimy rozgniewanego jednorożca z rudo-różową grzywą, który ma złożone ręce i tak naprawdę wygląda bardziej na “wkurzonego” niż zniecierpliwionego – tu właśnie powstaje dla mnie pierwszy zgrzyt, bo gdzieś z tyłu głowy pojawia mi się myśl, że zniecierpliwienie to właściwie jakaś odmienna forma złości i bezradności. Rozumiem, że chodzi o to, by pokazać różnorodność i subtelne różnice między różnymi uczuciami, dlatego jedynie rozważam sobie, jak dalece zniecierpliwienie jest osobną emocją, a jak bardzo stanowi mieszankę różnych z tych najważniejszych. Przejdźmy jednak do fabuły.
Mały Gucio jedzie z mamą do sklepu po sadzonki do ogrodu, nagle odczuwa ogromne pragnienie i chce być jak najszybciej w domu. Potem staje się głodny i wyraźnie daje mamie znać, że chce zaspokoić głód właśnie w tym momencie. Czas zabrać się za sadzenie nowych roślin – jednak Gucio niecierpliwi się, że zasadzone przez niego nasionko, jeszcze nie wyrosło. Kiedy jego emocje sięgają zenitu, postanawia wykonać pewne ciekawe ćwiczenie oddechowe, które ma mu pomóc się wyciszyć. Kiedy mu się to udaje, okazuje się, że już potrafi być cierpliwy – i tu pojawia się kolejny zgrzyt. Moim zdaniem ćwiczenie oddechowe może pomóc rozładować emocje w danym momencie, ale niestety nie jest w stanie nauczyć dziecka cierpliwości. Samo ćwiczenie oddechowe nie stanowi remedium na kłopoty z brakiem cierpliwości. Tak więc sama książeczka może wspierać doraźną pomoc w trudnych sytuacjach, jednak nie stanowi remedium na długofalowe kłopoty z emocjami. Nie wiem też, czy maluch po tej lekturze naprawdę zrozumie, czym jest niecierpliwość i skąd się ona bierze…
Mam też jeszcze jedną uwagę. Kiedy “wszystko idzie dobrze” grzywa Gucia mieni się kolorami tęczy – ale co właściwie oznacza stwierdzenie “wszystko idzie dobrze”? Jestem przekonana, że prędzej czy później jakiś maluch zafiksuje się na tym, że grzywa bohatera zmienia kolor, kiedy pojawiają się konkretne emocje, a co ze stanem, kiedy jest tęczowa? Można to było wytłumaczyć w ten sposób, że tęcza na grzywie oznacza stan, kiedy żadna emocja nie przeważa nad innymi, bo kiedy “wszystko idzie dobrze” to jednak zazwyczaj jesteśmy zadowoleni i szczęśliwi. Może się czepiam, ale jakoś wpadło mi to do głowy od razu, kiedy przeczytałam swojej córce ten fragment. Moja dwulatka nie zainteresowała się tą książeczką od razu. Dopiero kolejne podejście umożliwiło nam przeczytanie w całości, a i tak odniosłam wrażenie, że nie narodziła się tutaj jakaś wielka miłość, także mam nieco mieszane uczucia do samej postaci Gucia oraz jego “przygód”.
Żaneta Fuzja Krawczugo