Slapstick opowiada historię Wilbura Żonkila 11 Swaina-ostatniego prezydenta Stanów Zjednoczonych, który jest u schyłku życia. Historia jest autobiografią bohatera, która zmusza do zatrzymania się, przemyślenia tego, co dzieje się wokół nas i w jakim kierunku może zmierzać świat. Choć jest to autobiografia fikcyjnej postaci, przynosi ze sobą fale różnych emocji-śmiechu, wzruszenia, obrzydzenia, strachu.
Wilbur opowiada w książce historię swoją oraz swojej siostry bliźniaczki. Dzieci rodzą się wyjątkowo szpetne. Na tyle, by rodzice nie mogli nawet przebywać w ich otoczeniu. Dzieciaki mają po sześć palców u rąk i stóp, dodatkowe sutki i wiele cech, które posiadali neandertalczycy. Do tego wszystkiego lekarze stwierdzają u nich brak oznak inteligencji i zdolność do przeżycia maksymalnie czternastu lat.
Rodzice bliźniaków chcą jednak zapewnić im spokojne warunki życia. Z tego też powodu przenoszą je do oddalonej od zbiorowisk ludzkich rezydencji, w której to zatrudniony personel zajmuje się ich potomkami. Oni sami, odwiedzają dzieci raz w roku.
Wilbur i Eliza dorastają więc w rezydencji. Po kryjomu uczą się, rozwijają i robią wszystko to, na co dla innych byli za głupi. Pewnego dnia postanawiają wyznać swoją tajemnicę i informują świat o ponadprzeciętnej inteligencji, która dodatkowo wzmaga się, gdy połączą swoje głowy. Dalszy bieg wydarzeń rozłącza rodzeństwo i na jaw wychodzi jeszcze więcej szokujących faktów.
Slapstick to przewrotna historia, która jednak podkreśla dwie wielkie, ludzkie obawy. Strach przed samotnością oraz niezrozumienie tego, co inne i nieszablonowe, tego, co odbiega od ogólnie przyjętych norm.
Autora podziwiam za misternie uplecioną powieść. Stworzył bohaterów bez uczuć, którzy jednak ogromem uczuć dzielą się z czytelnikiem. Przedstawił smutną, choć pokrzepiającą opowieść. Historię relacji kazirodczej. Relacji zakazanej. Relacji, która w tym samym czasie budzi w nas jakąś iskierkę zainteresowania, choć z góry powinna być skreślona i nieakceptowana.
Slapstick to moje pierwsze podejście do twórczości autora. Jednak na pewno nie ostatnie. Bardzo spodobała mi się ta groteskowa, momentami mocno przerysowana historia człowieka. Człowieka skreślanego przez całe społeczeństwo, momentami wręcz potępianego. Przepiękny manifest samotności, która przedstawiona jest tutaj na wielu płaszczyznach i w wielu sferach życia.
Mając na uwadze to, że fani Vonneguta oceniają ten tytuł jako jeden ze słabszych, mam wrażenie, że mogłam w Slapsticku odnaleźć jednego z moich ulubionych autorów. Jeżeli inne książki są jeszcze lepsze, niż ta, to oddaję autorowi całe swoje serducho i chcę znacznie, znacznie więcej.
Paulina Chmielewska