Małgosia jest już dorosła i przyjeżdża jak co roku na wakacje do Ady i tatki Michała. Zawsze były to pełne ciepła i radości dni, tym razem jednak na szczęście rodzinne pada cień. Czy Małgosia odejdzie od swoich zastępczych rodziców i już nigdy nie wróci na wieś, gdzie spotkało ją sporo dobra, ale też i zła?
Czarownica jest pełna ciepła, miłości, emocji wszelakich i taka sielska, że aż chce się ją czytać i czytać, bez końca. I choć nie brakuje w niej mrocznych stron, jest jakby peanem na cześć uczuć i miłości. I czegoś takiego spodziewałam się po drugiej części. Może w inny sposób, wszak wiedziałam, że Małgosia dorosła, ale spodziewałam się dorosłych relacji Ady z dziewczyną, jakichś wątków z rodzonym ojcem i jego żoną. Autorka natomiast poszła o krok dalej i wróciła w przeszłość. A raczej ta przeszłość dopadła Małgosię, tworząc zamęt w jej głowie i zupełny chaos w życiu. Tu już nic nie jest poukładane, nie dąży ku szczęśliwemu końcowi, a wręcz sypie się i rozlatuje w proch. Wszystko zdaje się obce i straszne.
To bardzo dobrze napisana powieść o sile przeszłości i jej wpływie na życie człowieka. Studium psychologiczne traumy, tej, która nieodkryta daje o sobie znać nawet w najbardziej szczęśliwym życiu i zatruwa je do tego stopnia, że dalsze funkcjonowanie nie jest możliwe. Tu wygrywa upór i siła młodej kobiety, ale również jej rodziny i bliskich osób. Bo Małgosia miała wsparcie. I to w tym wszystkim jest najważniejsze, przynajmniej dla mnie. Anna Klejzerowicz wyraźnie daje do zrozumienia, że w trudnych chwilach jedynie mądre wsparcie może doprowadzić do pozytywnego zakończenia nawet bardzo trudnych historii. Warto się zatrzymać nad tą myślą i nie stać obojętnie obok, gdy ktoś potrzebuje pomocy.
W Córce Czarownicy nie brakuje zwierząt. Nadal pełnią jedne z głównych ról, absolutnie wielbione. Za to lubię ten cykl. Zwierzaki nie są dodatkiem, bo tak ładnie się komponują, one mają swoje role i są dobrze opisanymi bohaterami. Lubię go też za obraz wsi, spokojnej, delikatnej, ale i skażonej złem, bo nie miejsce stanowi o spokoju, a ludzie, którzy tam mieszkają i plotą swoje losy.
Córka czarownicy nie jest magiczna, jak jej poprzedniczka, choć znajdziemy tu też sielskie obrazki. Jest mroczna, chwilami straszna, z okropną niesprawiedliwością w tle. Wszak życie nie wiedzie zawsze po prostych ścieżkach, nie można pisać tylko o dobrych, jasnych stronach. Prawdziwe, dobre, budzące emocje książki mają w sobie słodycz i ciut goryczy. Dzięki temu dobrze się je czyta i zostają w pamięci, długo jeszcze zachęcając do przemyśleń. Taka właśnie jest ta książka.
Katarzyna Boroń