Nazwisko Singer kojarzy się nam przede wszystkim z noblistą Izaakiem Beszewisem, autorem m.in. “Sztukmistrza z Lublina” i “Śmierci Matuzalema”. Mało kto jednak wie, że pisarzami byli także starszy brat Joszua oraz siostra Ester Singer Kreitman. I choć w tytule książki pojawia się liczba mnoga, sugerująca, że opowiada o całej rodzinie Singerów, to w rzeczywistości odnosi się przede wszystkim do życia Ester Kreitman i jej syna.
Sięgając po książkę, liczyłam na ciekawą biografię słynnej pisarskiej rodziny, otrzymałam zaś beletryzowaną opowieść o silnej, dumnej kobiecie, której nieszczęściem było urodzić się Żydówką w złym czasie. Narratorem powieści jest jedyny syn Ester, Morris (po wojnie zmienił dane na Maurice Carr). Niezwykła to historia, bo choć opowiada o wydarzeniach rozgrywających się najpierw na terenach polskich, a później w Wielkiej Brytanii, to ze względu na żydowskich bohaterów, nieco egzotyczna.
Maurice Carr snuje swoją opowieść o rodzinie Singerów, wygrzebując z pamięci wspomnienia te najwcześniejsze, dziecięce i te późniejsze, gdy jako młody człowiek próbował się wyzwolić spod nadopiekuńczych matczynych skrzydeł. Jest to wielobarwna, słodko-gorzka historia o żydowskich losach. O cierpieniach, niesprawiedliwości, ciągłych ucieczkach, niepewności, bo choć główną bohaterką jest konkretna żydowska pisarka, to jej życie wpisane było przecież w historyczną rzeczywistość pierwszej i drugiej wojny światowej oraz pierwszych lat powojennych. Nie były to łatwe czasy dla Żydów, nawet jeśli należeli do elity umysłowej i starali się asymilować z europejską społecznością. Singerom udało się ocalić życie, jednak skazani zostali na tułaczkę i rozdzielenie. Ester dzielnie stawiała czoła przeciwnościom, a o dobro swego jedynego dziecka, walczyła niczym lwica, czym jednak na wiele lat ubezwłasnowolniła jedynaka, nie pozwalając mu na samodzielność.
Biografię czyta się niczym powieść, napisana jest pięknym językiem, pisarz przenosi czytelnika w okres dzieciństwa, które zazwyczaj jest gloryfikowane, nawet jeśli przypada w nieludzkich czasach.
I choć Maurice kocha swoją matkę synowską miłością, to z perspektywy swojej dorosłości potrafi pokazać nie tylko jej liczne zalety, ale także wady, w postaci trudnego, wręcz apodyktycznego charakteru, napadami padaczki, szantażu emocjonalnego.
Książka spodoba się miłośnikom biografii oraz tematyki żydowskiej. Mnie zauroczyła językiem i sposobem narracji.
Anna Kruczkowska