Gdy tylko przeczytałam opis ?Dłoni Króla Słońca?, wiedziałam, że to coś dla mnie. A to jak wydawnictwo zdecydowało się wydać książkę, tylko mnie do niej bardziej przekonało. “Dłoń Króla Słońca”, to chyba pierwsza powieść w Polsce, która została wydana w taki sposób. Do tej pory zdarzały się publikacje, z barwionymi brzegami, ale po raz pierwszy u nas widzę, żeby brzegi miały barwione brzegi ze wzorem. Zawsze bardzo mi się to podobało w zagranicznych wydaniach i mam nadzieję, że coraz więcej wydawnictw zdecyduje się na coś takiego. Jednak nieważne jak piękna byłaby oprawa, to treść zawsze jest najważniejsza. A jak było w tym przypadku? Czy wnętrze dorównuje okładce?
Wen Olcha od małego zmagał się z ograniczeniami. Ojciec widział w nim szansę na rozsławienie rodu wśród elity Sieneńczyków, którzy służą cesarzowi. Babcia, która nadała mu imię, Głupi Kundel chciała, żeby nie zapomniał o dawnych wierzeniach, sama zaś porzuciła wszystko i dołączyła do nayeńskiego ruchu oporu. Matka zaś chciała, tylko żeby był bezpieczny. Sam Wen chciał zdobyć wiedzę i nieograniczoną moc. Czy uda mu się wybrać właściwą ścieżkę?
Książka podzielona jest na cztery części: uczeń, adept, dłoń cesarza i wiedźma z dawnych czasów. Przyznam szczerze, że część pierwsza, która opowiadała o tym, jak, Wen był uczniem, najmniej mi się podobała. Nie działo się w niej dużo, za to było sporo nauki, poznawania świata, tego, jak funkcjonuje (co z jednej strony jest też bardzo ważne w zrozumieniu, tego, co później się dzieje). Ta część była po prostu przegadana. W całej książce jest bardzo dużo opisów, jednak w kolejnych częściach są one przeplatane z akcją, z różnymi ciekawymi wydarzeniami. Często bardzo smutnymi. Nie raz łezka zakręciła mi się w oku. Jest też sporo drastycznych scen.
Co do samego głównego bohatera. To nawet go polubiłam, chociaż czasami mnie irytował. Prawie przez cały czas toczy wewnętrzną walkę. Z jednej strony szuka własnej ścieżki, z drugiej jednak strony cały czas napotyka na różne ograniczenia. Nie wie też komu, można do końca zaufać. Pod koniec zaczyna rozumieć jak, funkcjonuje świat i po tym, jak skończył się tom pierwszy, podejrzewam, że w kolejny może być jeszcze lepszy.
Podsumowując, chociaż początek mnie nie zachwycił, to dalej było tylko lepiej. Autor stworzył oryginalny świat, w którym to magia odgrywa bardzo ważną rolę. Sporo w książce jest polityki, intryg i walki. Nie ma natomiast w niej romansu, co myślę, że wielu osobom powinno przypaść do gustu. Ja książkę oceniam bardzo dobrze i czekam na kolejny tom.
Honorata Jamroży