Nie tylko mężczyźni okazywali się dobrymi agentami w czasie II wojny światowej. W tej dziedzinie sprawdziły się również kobiety i nie mówię tutaj tylko o najpopularniejszej Krystynie Skarbek. Marek Łuszczyna w swojej książce Igły. Polskie agentki, które zmieniły historię przybliża biografię kilku z nich. Jeżeli znacie i lubicie serię książek Prawdziwie historie, to ta część będzie dla was pozycją obowiązkową. Jeżeli nie, to może Igły rozpoczną waszą przygodę? Historia w nich opowiedziana w sposób ciekawy, intrygujący. Autorzy odsłaniają przed czytelnikami kulisy gier politycznych, pozwalają poznać postacie, o których nie wspomniano w szkole. Te książki rozpalają miłość do historii nawet u tych osób, które nie znosiły tego przedmiotu w szkole.
Kim były bohaterki? To szlachcianki, córki arystokratów, matki, żony dyplomatów, pracownice. To osoby, które wiele zaryzykowały, narażały się codziennie na ogromne niebezpieczeństwo, a jednak chciały i walczyły dla państwa podziemnego. To do nich zależało życie milionów ludzi. W razie wpadki i złamania na torturach, sumiennie tworzona siatka szpiegów mogła zniknąć bez śladu. Bohaterki, które opisał Łuszczyna to kobiety, które moglibyśmy mijać na ulicy codziennie; to osoby, które wykazały się sprytem i niesamowitą odwagą. Pomimo że miały rodziny, zdecydowały się zostać agentkami, szpiegami i wejść na teren wroga.
O kim przeczytamy w tej książce? O Halinie Szwarc, o Elżbiecie Zawackiej czy o Władysławie Macieszynie. Autor przeplata fragmenty ich biografii z fragmentami beletrystycznymi, dzięki czemu tę historię czyta się z zadziwiającą lekkością i rosnącym zainteresowaniem. Szkoda, że w podobny sposób nie są pisane podręczniki w szkołach. Jednak w niektórych rozdziałach, autor wyraźnie nie zaznaczył przejścia, upływu czasu czy zmiany sceny przez co czułam się zagubiona i zmieszana. Zanim ponownie wpadłam w wir wydarzeń, minęła chwila. Przyznam, że rzutuje to na ogólnej ocenie tej książki, ale nie tak znacząco. Marek Łuszczyna opisał postacie kobiet, o których nie miałam bladego pojęcia, a warto o nich pamiętać. Dokonały rzeczy wielkich i zostały niemal zapomniane przez nasze polskie społeczeństwo, nawet w czasach wolności. Nigdy nie będę w stanie sobie wyobrazić, co czuły podczas wykonywania misji – czy wiedziały, że wrócę do swoich dzieci? Czy może wiedziały, że każdy krok może być ich ostatnim? Tego nigdy się nie dowiemy – jedyne, co możemy, to pamiętać, że takie kobiety żyły i codziennie narażały swoje życie dla dobra wszystkich Polaków.
Czy polecam? Jak najbardziej. Igły. Polskie agentki które zmieniły historię to lektura warta każdej poświęconej jej minuty.
Katarzyna Krasoń