"Życia się nie wybiera. Każdy musi znaleźć na nie sposób, zdecydować, jakim człowiekiem chce być."
Film nie zrobił na mnie dużego wrażenia, tak naprawdę okazał się przeciętną produkcją. Powielił schematy, nie wykazał się niczym szczególnym. Liczyłam, że bardziej wciągnie w świat przyszłości, owszem, tak było na początku, jednak z czasem dopadł mnie efekt znudzenia. Thriller w klimacie science fiction powinien przykuć do fotela, a tymczasem z dużym przymrużeniem oka patrzyłam na wyczyny młodzieży mającej być wybawieniem świata. Natomiast plusa przyznałam rozpoczęciu wątku do rozważań o prawdziwej naturze człowieka. Jakie drzemią w nas demony, czy faktycznie większość wykazuje się morderczymi skłonnościami, dlaczego jak owce na rzeź podążamy za liderem, który doprowadza nas do zguby? Mogłam podłapać i rozwinąć delikatne filozoficzne zajawki. Zastanawiałam się, czy nawet w imię ratunku dla ludzkości, zdecydowałabym się udać w podróż, w której sama nie zdążyłabym dotrzeć do celu, dopiero kolejne pokolenia.
Klimat na Ziemi ocieplał, susze i głód wyniszczyły ludzkość. Naukowcy poszukiwali planety, na której ludzie mogliby się osiedlić. Kolonizacja miała zapewnić przetrwanie naszego gatunku. Czas naglił, sytuacja się pogarszała. W końcu znaleźli ją w dwa tysiące sześćdziesiątym trzecim roku. Bohaterom nie dano szans wyboru, tylko odgórnie przypisano funkcje. Sztucznie stworzono, wychowano i wyszkolono w ścisłej izolacji. W czasie kosmicznej podróży dzieci miały stać się podwalinami pod przyszłe życie, stawić czoło znanym i nieznanym niebezpieczeństwom. Trzydzieścioro młodych i ich mentora wyprawiono w misję zwiadowczą, w podróż mającą zająć osiemdziesiąt sześć lat. Byli wysoko wykwalifikowani, odporni na stres i długotrwałe przebywanie w zamknięciu, pogodzeni z tym że nigdy nie wrócą na macierzystą planetę.
Obserwowałam przygotowania do startu, a następnie cykl zdarzeń po dziesięciu latach. Dzieci stały się młodzieżą, która pomimo różnych zabezpieczeń i reguł asekuracji zadawała niewygodne pytania. W krótkim czasie sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli a do głosu dochodzić instynkty. Szkoda, że nie pojawiły się zaskakujące obroty spraw, zbyt wiele incydentów było do przewidzenia, można było domyślić się, jaki będzie finał. Spodziewałam się czegoś więcej, ale może młodzi widzowie wykażą więcej entuzjazmu i będą bardziej zadowoleni. W obsadzie dobrze znane im nazwiska aktorów, których gra może przyciągnąć do produkcji. Tye Sheridan przekonuje, Lily-Rose Depp zachwyca, Chanté Adams da się zauważyć, ale najlepiej wypadł Fionn Whitehead. Colin Farrel zaś zwiększył publicity. Podobała mi się scenografia miejsca akcji, wielki kosmiczny statek, klaustrofobiczne efekty, choć za mało pomieszczeń.
Izabela Pycio