Powieść ”Dżentelmen” to literacki debiut Roberta Ziębińskiego. Warto więc przybliżyć jego sylwetkę choć niektórzy mogą znać już go z działalności dziennikarskiej. Robert Ziębiński to młody dziennikarz tygodnika ”Newsweek Polska” ur. w 1978 roku w Siemianowicach Śląskich. Jego hobby to m. in. palenie papierosów, alkohol i kobiety co znajduje odbicie w napisanej przez niego książce.
Akcja powieści toczy się współcześnie, w Mieście Stołecznym Warszawa, w rzeczywistości równoległej. Fikcja literacka miesza się tutaj ze światem realnym. Czytając książkę natkniemy się w niej na nazwiska polskich polityków takich jak Jarosław Kaczyński czy Donald Tusk oraz wielu dziennikarzy. Bohaterem książki jest Robert Ziębiński ? cyniczny, ironiczny i bezpośredni (żeby nie powiedzieć chamski) dziennikarz tygodnika ”Newsweek Polska”. Udając się do kina jako jedyny przeżywa zamach bombowy w kolejce metra. Po krótkim pobycie w szpitalu jak przystało na dziennikarza zaczyna on ”węszyć” co tak naprawdę się stało i kto stoi za zamachem. Dowiaduje się o pewnej ”Siatce”, która z niewiadomych przyczyn morduje prawicowych działaczy i dziennikarzy.
Bohater książki jak mówią o nim koledzy z pracy ”jest bardzo zdolny, ale leniwy”, a jego praca w redakcji (wg jego własnej oceny) polega głównie na ”wkurwianiu i przeszkadzaniu tym, którzy pracują”. Jak łatwo się domyślić prowadzone przez niego śledztwo dziennikarskie nie jest do końca rzetelne. Jego postać wzbudza mieszane uczucia – z jednej strony nie da się go nie lubić zaś z drugiej strony jest czasem bardzo irytujący. Im bardziej staje się on uwikłany w śledztwo tym bardziej pogrąża się jako człowiek. Nadużywa alkoholu, uprawia seks zbiorowy w klubie swingersów (na potrzeby śledztwa), aż w końcu wielokrotnie zdradza swoją żonę. W konsekwencji prowadzi to do tragedii.
Autor książki przemyca wiele odniesień do świata polskiej polityki – jak przystało na dziennikarza opiniotwórczej gazety. Zaś bohater literacki – jak przystało na rasowego dziennikarza – klnie jak szewc. Jeśli można się o coś przyczepić to właśnie o nadmierną ilość ”bluzgów” zawartych w powieści. Książkowy Ziębiński często nuci sobie fragmenty piosenek Nicka Cave’a. Można zauważyć, że książka jest jakby inspirowana twórczością literacką tego australijskiego muzyka. Jest dużo seksu, alkoholu oraz w/w przekleństw.
Powieść czyta się bardzo płynnie co jest jej największym atutem. Wynika to być może z faktu, że jest ona podzielona na krótkie rozdziały, a te jeszcze na podrozdziały. Czytając ”Dżentelmena” często pojawia się uśmiech na twarzy. Jeśli jednak ktoś nie przepada za ciętym i ironicznym dowcipem, który potrafi dokuczyć z pewnością nie przebrnie przez tę książkę. Humor jest raczej ”gęsty” i ”nieskrojony” na wrażliwość każdego czytelnika. Bezpośredniość i bezczelność bohatera mogą się podobać lub nie. Ciekawość nakazuje zapytać jak bardzo rzeczywisty Ziębiński utożsamia się z literackim Ziębińskim? Reasumując jest to udany debiut tego pisarza jednak do literackiego dzieła – jak powiedziałby bohater powieści – jeszcze mu “w chuj daleko”.
Piotr Wiernicki