Spojrzenie na okładkę i ciekawość już wychyla się ze swej kryjówki, potem rzut oka na tytuł i zainteresowanie jeszcze bardziej wzrasta. Minimalistyczna obwoluta i czerwony napis, kojarzący się z czymś zapomnianym, porzuconym, co zostało odkryte raczej niepodziewanie, a może kolor czcionki ma coś wspólnego z krwią? Jedno jest pewne, po tak intrygującym wstępie chęć poznania co kryje książka jest ogromna, szczególnie, że przed oczyma wciąż czerwień liter i ludzka głowa, tylko tyle lub aż tyle, a sama historia dopiero czeka na przeczytanie.
Pierwsza ofiara pojawia się prawie od razu, a przyczyny śmierci są nader egzotyczne, a przynajmniej można tak sądzić gdyż strzała tkwi w ciele denata, na dodatek zdjęto mu skalp. Na tym jeszcze nie koniec, bo pozory spokojnej egzystencji emeryckiej zostają szybko rozwiane za sprawą kolekcji filmowej denata. Czy niecodzienna filmoteka mogła być motywem zabójstwa, a może ma z tym coś wspólnego napis w kolorze czerwieni, który pojawił się na drzwiach zamordowanego miesiąc wcześniej? Rabunek raczej nie wchodzi w rachubę – odcinki rentowe wskazują na niewielki dochody, ale informacja o wygranej w totolotka zmienia całą sytuację. Jednak wbrew pozorom krąg podejrzanych ani nie zawęża się, ani nie poszerza, w ogóle brak kogokolwiek kto kwalifikowałby się jako sprawca, a przecież ktoś dokonał morderstwa!
Następne zabójstwo następuje bardzo szybko, tym razem w grę wchodzi zamiast łuku maczuga i kwestia finansowy jako przyczyna również jest bardzo prawdopodobna. Jeszcze jeden szczegół zdaje się łączyć oby zamordowanych – osoba pielęgniarza, który po śmierci swych podopiecznych dziedziczy ich majątek. Przypadek czy zaplanowane z premedytacją zbrodnie? W końcu w dobie seriali, ukazujących od podszewki pracę śledczych i sposoby skutecznego zacierania za sobą śladów, sprawca może pozostać nie złapany. Na tym nie koniec morderczej serii, ale tym razem “szczęście” uśmiecha się do prowadzących dochodzenie, a dużą rolę odgrywa wścibski dziennikarz śledczy i Jezus wraz ewangelistami.
“Gdzie mól i rdza” jest intrygującym kryminałem, w którym dedukcja nie została zastąpiona przez techniczne nowinki, co jest jedną z zalet historii. Napięcie jest obecne od pierwszych zdań, a właściwie już okładka je wprowadza, i utrzymuje się do samego końca. Autor konsekwentnie dawkuje sensacyjne detale, tak by z jednej strony intryga była interesująca cały czas, a z drugiej strony by kolejna porcja zaskoczyła czytelnika momentem swego pojawienia się. Osią fabuły jest prowadzone dochodzenie przez komisarza Przygodnego, jego atutem jest intuicja śledcza, nie pozwalająca zadowolić się nasuwającymi się wnioskami, każdą poszlakę drąży i sprawdza by znowu do niej powrócić gdy coś nie daje mu spokoju. Książka nie ukazuje lukrowego obrazu polskich stróżów prawa, za to czytelnik otrzymuje bohaterów zauważających paradoksy swojej pracy oraz wymiaru sprawiedliwości, mających swoje wady i przywary, lecz przez to bliższych rzeczywistym odpowiednikom. Pierwszoplanowe i drugoplanowe postacie dopracowane są w każdym szczególe, nawet gdy pojawią na chwilę zapadają w pamięć, wyróżniając się od podobnych figur w innych książkach obrazem nieznacznie ironicznym lub odzwierciedleniem w lekko krzywym zwierciadle. Zakończenie następuje dopiero w epilogu, co oznacza, że do końca nie wiadomo kto stoi za serią morderstw i jakie pobudki go popchnęły w tym kierunku.
Kasia Pessel – Taki jest świat