Po bardzo dobrej, acz niedocenionej płycie zatytułowanej po prostu “Olly Murs” przyszedł czas na drugi krążek finalisty programu X-Factor, który przekornie zwie się “In case you didn’t know”.
I w razie, gdybyście nie wiedzieli – to nie przypadek, że krążek został wydany już w karnawale. Płyta utrzymana jest w klimacie tanecznym, o czym świadczy choćby piosenka w stylistyce retro “Dance with me”. Utwory w zasadzie są skoczne, chwytliwe, wpadające w ucho. Olly lepiej niż na pierwszej płycie zabawia słuchacza, służąc mu przebojowością i ciekawym wokalem.
Wśród tego rodzaju kawałków znajdziemy rodzynkę o wydźwięku romantycznym – melodramatyczna nuta “I need you now”. Choć z daleka cuchnie patosem i ckliwością, to po dłuższym słuchaniu można przyzwyczaić się do przesadnych uczuć Olly’ego. Jednak zdecydowanie wolę jego single. Pierwszy wywołał niezłe zamieszanie na polskich jak i zagranicznych listach przebojów – “Heart skips a beat” z gościnnym udziałem Rizzle Kicksa to doskonałe podsumowanie całej płyty. Bawi, melodię łatwo da się zanucić, a na dodatek ludzie uśmiechają się za każdym razem, gdy ją usłyszą. Drugi – “Dance with me” to piosenka w stylu lat 80., zachowująca standardy dobrego popu.
Olly śpiewa o miłości, swojej tęsknocie, potrzebie bliskości – teksty nie są nadzwyczajne, mają się rymować, ładnie brzmieć w danym rytmie, a nie stanowić lirykę, którą słuchając i czytając wciąż się odkrywa. Warto zwrócić uwagę na gościnne występy na tej płycie – wiele dobrych głosów postanowiło wspomóc Mursa na jego drugim wydawnictwie. Był to dobry zamysł, który urozmaicił całe wydawnictwo.
Na krążku są momenty bardzo dobre, ale poza tym to płyta przeciętna, jakich wiele w muzyce popularnej. Jeżeli miałbym porównywać, to o wiele większe wrażenie wywarł na mnie jego debiutancki krążek. Tam utwory były z polotem, Olly oprócz zabawy szukał także jakiegoś sensu w muzyce, co wyraźnie było na niej słychać. “In case you didn’t know” to już dosadny ukłon w stronę popu, potrzeb dzisiejszego świata. Bo prawda jest taka, że aby płyta dobrze się sprzedała, musi bawić. Ta oczekiwania spełnia, ale wydaje mi się, że Olly Murs stworzony jest do ambitniejszych projektów. Czuję mały niedosyt…
Marek Generowicz