Na wstępie kilka faktów o mnie.
Mój ulubiony kolor to oczywiście fioletowy. I, wbrew temu, co wielu może pomyśleć, nie od dziś.
Jeden z bardziej lubianych gatunków literackich? Oczywiście książki paranormalne, kryminały i romanse. A najbardziej lubuję się w jedynych w swoim rodzaju wybuchowych mieszankach tych trzech typów książek.
Edgar Alan Poe? Poeta. Pisarz. Dawno zmarł. Tyle wiedziałam, aż do dziś. Aż do “Nevermore. Kruk”.
O tej książce pogłoski krążyły od miesięcy. Co i rusz słyszałam o premierze, o przygotowaniach, o pasji autorki, o mocy wnętrza tej powieści. Z każdym dniem chciałam więc bardziej i bardziej. W pewnym, dość krytycznym momencie, zapragnęłam może nawet za bardzo. Zamknęłam oczy i zaczęła działać wyobraźnia. Zobaczyłam delikatne białe kontury okładki, postać wzbijającego się do lotu kruka, fioletową czcionkę? Złożyłam poszczególne elementy w całość i wizualizowałam sobie posiadanie ?Nevermore?. To przecież nie takie trudne, powtarzałam sobie. Chcieć to móc! Coś w głębi podpowiadało mi jednak, że takie cuda się nie zdarzają. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy odebrałam telefon, a głos po drugiej stronie powiedział: ?Dostałaś jakiegoś kruka czy coś??. Chwila konsternacji. Szok. Szalona radość. Bo już wiedziałam jakiego kruka upolowałam. I choć wiedziałam, że na okładce przedstawiono go dość mrocznie, dla mnie będzie jedynym, wyjątkowym, białym krukiem.
Cheerleaderka Isobel Lanley, jedna z najpopularniejszych dziewczyn w swojej szkole, staje przed nie lada problemem. Nauczyciel literatury, pan Swanson, postanowił zadać grupie zadanie projektowe, łączy ich w pary i wyznacza termin na Hallowen, czyli w dniu jednego z najważniejszych meczów futbolowych i zarazem występu grupy dopingującej, której członkiem jest Iz. Dziewczynie przydzielony zostaje Varen Nethers, mrukliwego Got, ewidentnie jeden z ulubionych uczniów pana Swansona. Mimo przerażenia partnerem projektowym, Izzy postanawia, że zrobi wszystko, by otrzymać jak najlepszą ocenę. Poświęca się i przysiada do Varena, który niewiele mówiąc łapie ją za nadgarstek i fioletowym tuszem maże po jej ręce. Tak właśnie zaczynają się kłopoty Isobel. Z powodu gadulstwa jej najlepszej przyjaciółki, o wszystkim dowiaduje się zazdrosny chłopak Iz. Dziewczyna staje więc przed dylematem ? uspokoić Brada poprzez zarzucenie pracy nad projektem, czy wykonać zadanie narażając siebie i Varena na złość nadpobudliwego chłopaka. Decyzja, jaką podejmuje Isobel okazuje się brzemienna w skutkach i sprawia, że nic nie jest już takie jak dawniej.
Opisana powyżej fabuła wydać się może dość banalna. Niektórzy stwierdzić mogą nawet, iż tematyka jest stara jak świat, oklepana i nie warto się za ?Nevermore? zabierać. Nic bardziej mylnego. Opisane fakty to tylko wstęp do jednej z bardziej zakręconych i niezwykłych książek, jakie miałam okazję w życiu przeczytać. Gdyby rozłożyć całość na czynniki pierwsze, można by w niej znaleźć setki podobieństw do powieści, które powstały już dawno i które powstawać będą nadal. Ale takie przełożenie można znaleźć niemal w każdej nowo wydanej książce. Zawsze znajdzie się coś, co gdzieś już kiedyś było, co ktoś już wykorzystał i opisał. ?Nevermore? ma w sobie jednak coś innego, coś, czego jeszcze nigdzie wcześniej nie znalazłam, coś, co sprawia, że chciałabym więcej i więcej, choć wiem jakie to niezdrowe, jakie to? niebezpieczne. Bo pragnienia, zgodnie z tym co czytamy w powieści, są bramą do zupełnie innego świata. Do świata, w którym wszystko zależy od nas, przy czym jest on tak złożony i niesamowity, że już przy wrotach do niego można się zagubić i nigdy nie odnaleźć.
Od kilku godzin próbuję poukładać sobie w głowie to, co przeczytałam. Próbuję zrozumieć. Staram się pojąć “Nevermore” i jej bohaterów. I? nie jestem w stanie. Gdyby ktoś poprosił mnie o opisanie jednym zdaniem, o czym ta książka była? nie umiałabym. Nawet kilka, kilkanaście, czy kilkadziesiąt zdań nie ułatwiłoby mi zadania. Poza przymiotnikami: szalona, zakręcona, niepojęta i inna, nic więcej nie przychodzi mi do głowy. O, i jeszcze “warta przeczytania”.
Powieść napisana została w trzeciej osobie, choć przez zdecydowaną większość akcji miałam wrażenie, jakby było zupełnie inaczej. Czułam to, co czują bohaterowie, myślałam, o tym, o czym oni myśleli. Byłam z nimi. I chcę więcej. Chce już dziś móc przeczytać kolejną część, bo to nie może się tak skończyć. To wręcz MUSI się skończyć inaczej. Liczę więc, że już wkrótce moja potrzeba zostanie zaspokojona.
Jeśli to, co napisałam, nie przekonuje Was do sięgnięcia po “Nevermore” to dodam jeszcze, że jest to doskonały thriller a wręcz horror. Postaci wykreowane przez Kelly Creagh są przekonujące i bardzo realne. Całość przedstawiona została w taki sposób, iż czytelnik odnosi nieustanne wrażenie, że to dzieje się naprawdę, że Varem i Isobel mieszkają tuż za rogiem i że trzeba już teraz, zaraz pobiec i udzielić im pomocy. Ja tak właśnie czułam i od tego uczucia nadal nie potrafię się uwolnić. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić Wam wszystkim tę lekturę. Bo warto.
Sylwia Szymkiewicz-Borowska