Okładka skojarzyła mi się z prezentem, który już częściowo został otwarty, ale tylko trochę – tak by uchylić rąbka niespodzianki, lecz tak naprawdę to co najważniejsze pozostaje ukryte. Ciekawość zwyciężyła i chociaż “Sklepik z niespodzianką” był odłożony do przeczytania na ciut późniejszy czas, to jego kolej nadeszła wcześniej. Nie miałam okazji zaznajomić się z innymi książkami autorki – Katarzyny Michalak, a więc czas najwyższy by nadrobić czytelnicze zaległości.
Tytułowa Bogusia to dwudziestosześciolatka, wracająca z pracy zagranicą. Przypadkowy przystanek w Pogodnie sprawia, że decyduje się zostać w miasteczku na dłużej i chociaż rzeczywistość koryguje jej marzenie to w ich miejsce napływają inne. Ale nie tylko teraźniejszość jest motywem książki, autorka pozwala nam poznać przeszłość bohaterki, jej dzieciństwo i rodzinę. Nie jest to jednak opowieść przesłodzona, lecz raczej rozrachunek z tym co było i co kształtowało pragnienia, których niespełnienie obciąża. Przyjemne chwile przeplatają się z tymi mniej pozytywnymi, życiowa opowieść, a jednak mająca w sobie niecodzienny czar, powodujący, iż z każdą chwilą rośnie ciekawość jak potoczą się losy bohaterów. Nic nie można zakładać z góry, w tej książce niespodzianki są jej integralną częścią, tak samo jak odrobina magii, a może uroku miejsc, oferujących tak mało docenianą, acz ciągle poszukiwaną cechę – spokój, lecz nie święty. A dla smakoszy miły dodatek – przepisy na cukiernicze cuda i tak jak bywa przy wypiekach – odrobina soli podkreśla smak ciasta, tak samo jest w “Sklepiku z niespodzianką”. Wątki przeplatają się ze sobą tworząc historię o życiowych wyborach i rozterkach nie tylko tytułowej Bogusi, ale i bliskich jej osób. Czasem marzenia się spełniają, ale nie zawsze w taki sposób w jaki pragniemy i o tym przekonuje się bohaterka. Jednak dostaje ona od losu inną szansę – odkrycia tego kto i co tak naprawdę jest ważne w życiu i jak ważne są rodzinno-przyjacielskie więzy, szczególnie gdy na życiowa droga napotyka na niespodziewane przeszkody.
“Nie wiem, dlaczego mój wybór padł (…)” tak zaczyna się “Sklepik z marzeniami”, może bohaterka nie wiedziała co kierowało jej wyborem, ale ja wiem co zadecydowało, że wybrałam tę książkę – pomimo, iż rzadko kieruję się opisem czy okładką, jedno i drugie mnie zainteresowało od pierwszego momentu. Czasem nie są to zbędne elementy, chociaż tak naprawdę urok książki kryje się pośród obwoluty, a jest ona warta by ją przeczytać i wrócić do niej w mniej słoneczny dzień i nie tylko pogodę mam na myśli. Lekkość, humor, nieprawdopodobny urok – to na pewno, lecz czasem pragnienie spełnienia marzeń, to wszystko znajdziemy się w tej historii i te same elementy sprawiają, że lektura pozostaje w pamięci – podobnie jak wspomnienia ważnych życiowych momentów. A przy kolejnym “Sklepiku z marzeniami” główną bohaterką będzie Adela, chociaż liczę, iż dalsze losy Bogusi również znajdą w niej swoje miejsce i nie tylko jej.
Kasia Pessel