One Direction to irlandzko-brytyjski zespół, którego tworzy pięciu pełnych energii facetów: Niall, Zayn, Liam, Harry oraz Louis. Razem tworzą band, który rozkochał w sobie i swojej muzyce tysiące nastolatek. Sławę przyniósł im program “X-Factor”. Stanowią kolejne potwierdzenie, jakoby muzyczne show odnajduje gwiazdy formatu światowego.
1D, jak popularnie jest nazywany band, to mieszanka wybuchowa, gdzie głównym składnikiem jest świeża, pozytywna energia. Wprowadzają muzykę w jeszcze szerzej pojmowany pop, aby udowodnić, że dobra passa boysbandów trwa. “Up all night” to ich debiut, który odnosi niespodziewany sukces na całym świecie, a w Wielkiej Brytanii zespół przegania nawet samą Adele swoją popularnością. Co by nie było mechanizm promocji działa doskonale, nazwę One Direction słyszy się niemal wszędzie. Ale co się dziwić, ich muzyka idealnie wpasowuje się w wymogi dzisiejszej młodzieży. “Szybko, głośno i pięknie” – piosenka ściga piosenkę, mało ballad, utworów wyciszających, ale głównie znajdziemy tam wybuchowe kawałki z beatem, typowy, mocny pop. A pięknie? Bądź co bądź również ich uroda wpływa na sprzedawane krążki. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że nadrabiają nią braki w muzyce.
Bo to nie są kawałki nadzwyczajne, oryginalne, na którym oprócz kasy zdobędą uznanie krytyków. Po prostu Pop pisany wielką literą. Jak tu nie przyznać mi racji, gdy w radiu słyszy się “What makes you beautiful”, które nie posiada za grosz fantazji i pomysłowości. Już lepsze są “Gotta be you” i “One Thing” – ta pierwsza uderza w płytkie emocje, a druga zaimponowała mi przebojowością i potencjałem.
Można by rzec, że płyta ta mimo wszystko owocuje w wiele różnych kompozycji. Niektóre na przykład brzmią nieśmiało, skromnie, ale pokazując wszystkie swoje możliwości. W tą ideologią dobrze wpisuje się “Taken” oraz trochę słabiej sentymentalne i lekko kiczowate “Moments”.
Wybór repertuaru trafił także na kawałek z pompą. wystrzałowy i wpadający w ucho – “I want”, które mimo to brzmi dość sztucznie i bez duszy. Warto zaprezentować jeszcze jeden kawałek, który aż kipi energią – “Save you tonight” z romantycznym przesłaniem powinien się spodobać słuchaczom.
Przyznam, że oprócz nadwyżki adrenaliny nie dostałem od krążka zupełnie nic. Brakuje tu choć jednej piosenki ambitnej, której tekst nie będzie ograniczał się do ckliwych wyznań, ale posiądzie duszę i przesłanie.
Jest na co narzekać, ale główne cele płyty się spełniły – krążek doskonale się sprzedaje, a zespół trafia do każdego szanującego się czasopisma dla nastolatek. Ambicji w tym wielkiej nie ma, ale słucha się tego przyjemnie, ucho nie boli, a nóżka tupie. Wystarczy? Może dla One Direction to za mało, ale fankom wystarczy, bo i tak szturmem polecą do sklepu…
Marek Generowicz