Wytwórnia Walta Disneya najbardziej upodobała sobie zwierzęta jako głównych bohaterów swoich filmów – pies Pluto, Myszka Mickey, Kaczor Donald, później ryba Nemo, lew Simba, a nawet mrówka Buzz. W 1955 r. Disney do życia powołał psy i ich postaci przeniósł na ekran w “Zakochanym kundlu”.
Lady (Jolanta Wilk) to pies, należący do bogatej i kochającej ją pary, zamieszkałej na ekskluzywnej dzielnicy, gdzie każdy dorosły pies ma olśniewającą obrożę, a drzewa otoczone są żelaznym obramowaniem w zabezpieczeniu przed natrętnymi czworonogami. Wszystko idzie jak najlepiej – Lady ma wszystko czego potrzebuje – przyjaciół i miłość swoich panów, którzy pozwalają jej nawet spać na własnym łóżku. I tak czas płynie, dopóki pani nie zaszła w ciążę i urodziła dziecko. Lady z biegiem czasu
została odepchnięta na drugi plan. To nie koniec problemów – gdy państwo wyjeżdżają, do domu wprowadza się ciotka Sarah ze swoimi syjamskimi kotami, która wprost nie znosi uroczej suczki. Wtedy Lady spotyka Trampa (jak zawsze niesamowity Cezary Pazura), który znany jako amant i pies na baby, wreszcie spotyka kobietę (a raczej suczkę) swojego życia.
Ta ponad czasowa opowieść, rodem z “Księżniczki i Żebraka”, obrazuje niespotykaną miłość bez względu na podziały czy klasy społeczne. Nie jest to najwybitniejszy film z wytwórni Disneya, ale ile to znaczy, gdy wiele tysięcy ludzi co roku odkopuje go ze stogu nowych filmów i 14 lutego ogląda animację ze swoich lat młodości? Kto nie zna sceny z jedzeniem spaghetti? Teraz, gdy “Zakochany kundel” wyszedł wreszcie na DVD jest możliwość obejrzenia całej historii, mającej swoje korzenie w latach 50.
Rodzinnie spędzony czas da wam satysfakcję, a poprawiona (zdecydowanie!) jakość sprawi, że jej oglądanie będzie jeszcze ciekawsze. Niezapomniana muzyka, sceny mrożące krew w żyłach u najmłodszych, pościgi, wzruszające, smutne i prawdziwe ujęcia ze schroniska… to wszystko zmieściło się w 72 minutach czystej rozrywki!
Ponad 50 lat później ten film ogląda się tak samo dobrze, z tymi samymi wypiekami na twarzy i oczywiście uśmiechem. Gwarantowane, że po jego seansie każdy zapragnie mieć swoją Lady lub swojego Trampa…
Marek Generowicz