Ech, ci Polacy to szczęścia nie mają. Nawet, gdy nasi rodacy stworzą tak dobry film, jakim jest “W ciemności”, to znajdzie się lepszy. W tym roku to “Rozstanie” zgarnęło Oscara polskiemu rodzynkowi sprzed nosa. I można marudzić, że wygrana była tak blisko, ale należy przyznać, że film Asghara Farhadi wśród dzieł nieanglojęzycznych nie miał sobie równych.
Przede wszystkim widzów przyciąga oryginalna, osadzona w innych realiach historia. Znakomity scenariusz stanowi główny atut produkcji. Oto Nader (świetny Peyman Maadi) i Simin (Leila Hatami) są małżeństwem. Akcja rozpoczyna się w momencie, który równie dobrze mógł być sceną finałową innej opowieści – biorą rozwód z, na pierwszy rzut oka, błahego powodu. Simin jest zdeterminowana i chce wyjechać za granicę, ale Nader woli zostać w domu i pomóc ojcu (wiarygodny Ali-Asghar Shahbazi), który nawet go nie pamięta. Tak dochodzi do tytułowego rozstania. Jednak Nader musi zatrudnić opiekunkę dla schorowanego rodziciela, tak więc przyjmuje do siebie poleconą przez żonę Razieh (Sareh Bayat). I w tym momencie zaczynają się stopniowe komplikacje, które rozbudują fabułę filmu, przy okazji mieszając realia irańskie z delikatnie wyrysowanym wątkiem śledczym.
A sam film można podzielić na dwie części – pierwsza, gdy Razieh zajmuje się ojcem, opiekuje się nim i pomaga Naderowi w pracy, a druga to moment samego procesu, sądu nad tym, kto jest winny zastałej sytuacji. Co ciekawe oskarżenia padają raz z jednej, raz z drugiej strony, obie są winne, choć “chciały dobrze” bądź” nie wiedziały”. Stanowi to punkt zaczepny do rozstania małżeństwa, które w trudnych czasach pomaga sobie, choć do końca postanawiają być wierni swoim założeniom. Czy separacja będzie się ciągnąć aż do końca, czy jednak postanowią do siebie wrócić?
Warto zwrócić uwagę, że muzyka nie odgrywa tu takiej roli jak w filmach zachodnich. Tu najważniejsi są aktorzy, historia, która ma zaciekawić odbiorcę i wciągnąć go w wykreowany świat. Farhadi wie, jak opowiadać, przykuć ludzką uwagę i zadowolić widza. W “Rozstaniu” reżyser pozostaje niemym narratorem, biernym uczestnikiem zdarzeń, a w jego sposobie przekazania historii można wyczuć pierwiastek pefekcji – doskonałe ujęcia, świetne zdjęcia, ukazanie wszystkich najlepszych walorów aktorskich obsady… Tego filmu tak łatwo się nie zapomina.
I gdy ma się wrażenie nudy, monotonności, reżyser zmienia konwekcję i znowu zaskakuje widza. Nie spodziewajcie się zniewalających dialogów, tu mimika, ruchy aktorów, ich zachowanie i myśli odgrywają największą rolę. A że irańskie realia nie są nam dobrze znane, “Rozstanie” stanowi także niesamowite źródło wiedzy o zwykłym życiu w tamtym regionie, choć nie razi odbiorcę orientalnymi wyrazami, czy specyficznymi, charakterystycznymi dla Iranu, sprawami.
Dlatego też film ten ma wymowę uniwersalną, każdy obywatel przeróżnych krajów może się utożsamiać z bohaterami i wczuć w ich sytuację. I tu myślę tkwi ta magia produkcji i szczegół, który dał jego twórcom Złote Niedźwiedzie, Oscara i Złotego Globa. “Rozstanie” to film jedyny w swoim rodzaju!
Marek Generowicz