Bardzo sceptycznie podchodziłam do “Śmiercionośnych fal”. Po części ze względu na to, że ostatnimi czasy mamy przesyt na rynku książek o tematyce paranormalnej dla młodzieży, a po części chyba dlatego ponieważ nie chciałam się zawieść. Wiele o niej słyszałam, wiele się naczytałam i bałam się, iż tym samym zniszczyłam sobie przyjemność obcowania z książką. Jak wyszło naprawdę?
Gabrielle mieszka wraz z matką w latarni, w mieści Vista, okrążonym z każdej strony Barierą, dzięki czemu Mudo nie mogą dostać się do środka. Z pozoru wygląda na to, że jest szczęśliwa i zadowolona z życia, jakie przyszło jej wieść. Mimo ciężkich czasów i namacalnej bliskości śmierci, ludzie musieli nauczyć się egzystować w tym nowym, przerażającym świecie.
Pewnej nocy bohaterka zostaje namówiona przez przyjaciół do opuszczenia Visty i skosztowania przygody, jaką niesie sprzeciwienie się nakazom. Dziewczyna przystaje na propozycje dopiero, gdy Catcher – chłopak, w którym się zakochała -podaje jej pomocną dłoń. Nie wie, że tej nocy jej życie zmieni się na dobre. Cudowne chwile spędzone w przyjaznym gronie, zmieniają się w koszmar, kiedy zostają zaatakowani przez Roznosicielkę. Dwójka z nich ginie, niektórzy zostają ugryzieni, reszt zostaje złapana. Tylko Gabrielle zdołała uciec.
Bije się ze swoimi myślami i pragnie zawrócić, ale nauki, wpajane przez całe życie przez matkę biorą górę i dziewczyna wraca do domu, by na drugi dzień dowiedzieć się o karze, jaka spadnie na tych, którzy opuścili miasto. Gabrielle nie widzi wśród zgromadzonych Catchera, postanawia więc za wszelką cenę go odnaleźć. Choć panicznie boi się Mudo, wyrusza na poszukiwania ukochanego, nie zważając na ryzyko i niebezpieczeństwo. Na swojej drodze spotyka Eliasa, który ratuje jej życie. Przeżywa niesamowicie wiele przygód i staje przed wieloma wyborami. Czy odnajdzie Catchera? Czy uda jej się przeżyć?
Muszę stwierdzić, że książka jest napisana świetnie. Nie mogłam się od niej oderwać, co rusz przerzucając strony, by dowiedzieć się, co będzie dalej. Bardzo szybko wciąga i mimo objętości, czyta się ją szybko. Wspominałam wcześniej o przesycie pewnych tematów. Jednak myliłam się. Moim skromnym zdaniem autorka nowatorsko podeszła do tematu, a Mudo nie są jedynie zombiakami, jakie mogliśmy obejrzeć w The Walking Dead.
Historia, którą pisarka plecie na naszych oczach, zdaje się żyć. Sama łapałam się na tym, że wyobrażałam sobie miejsca, w jakich przebywała Gabrielle oraz jak wygląda Vista albo latarnia, gdzie mieszka główna postać. Wyobrażałam sobie wszystko bardzo dokładnie, dzięki dobrym opisom. Nie ma ich za dużo, jednak wystarczająco wiele, by pobudzić wyobraźnię. Chociaż pierwszoosobowa narracja w czasie teraźniejszym, na dodatek, nie za bardzo wzbudza moje zadowolenie, to tutaj całkowicie mi nie przeszkadza.
Z bohaterów, którzy książce występują, bardzo cenię Catchera. Chłopak wykazał się niesamowitą odwagą i empatią w stosunku do innych ludzi. Elias zaś był taki tajemniczy i niezdobyty, czym wzbudził moją ciekawość. Zastanawiałam się kim tak naprawdę jest i co może kryć się za jego zachowaniem.
Myślę, że “Śmiercionośne fale” spodobają się niemalże wszystkim. Nie zabrakło w niej akcji, chwil grozy i napięcia, delikatnego romansu i masy przygód. Jest mieszanką wybuchową, od której nie można się oderwać chociaż na chwilę. Róbcie więc zapas popcornu i bierzcie ją w ręce!
Kornelia Romanowska