Hubert Selby w młodości przerwał edukację i próbował zaciągnąć się do marynarki handlowej; nie został jednak przyjęty ze względu na stan zdrowia. Podczas długiej bezczynności związanej z chorobą postanowił zostać pisarzem. W późniejszym okresie prowadził burzliwe życie, był m.in. dwukrotnie zatrzymywany za używanie heroiny; miał czwórkę dzieci z trzech małżeństw.
“Requiem dla snu” to książka, która zaciekawiła mnie po jednokrotnym przeczytaniu opisu, znajdującego się na tylnej okładce utworu. Trudne tematy zawsze stanowiły dla mnie punkt oparcia w czytelniczym świecie. Od najwcześniejszych lat lubiłam sięgać po pozycje, przedstawiające swoim czytelnikom różne problemy w sposób sugestywny i zarazem obrazowy. Pozwalają nam one na ich sukcesywne zrozumienie i wyciągnięcie wniosków z zaistniałych sytuacji. Otwierają nam one oczy na wszystko to co dzieje się wokół nas. W realnym życiu zdarza się, że ich nie zauważamy lub interpretujemy je w sposób, który niejednokrotnie bywa niesprawiedliwy w stosunku do osób, nie potrafiących sobie poradzić z własną egzystencją. Nigdy w końcu nie wiadomo jakie wydarzenia skłoniły ich do takich, a nie innych zachowań.
Hubert Selby stworzył powieść, opowiadającą o losach trzech osób. Każda z nich nieświadomie wpadała w niebezpieczną pułapkę własnych potrzeb. Doprowadziły ich one do sytuacji, będących ponad ich siły – Harry i jego przyjaciel Tyre uzależnili się bowiem od narkotyków, a Sara od przesadnego odchudzania. Na kartach tej książki poznajemy ich historię od początku do samego końca. Jesteśmy w stanie zaobserwować motywy, jakimi się kierowali, a także sposób myślenia w stosunku do większość ich decyzji. Wszystkie te wydarzenia są opisane w sposób realistyczny. Zagłębiając się w lekturze, niejednokrotnie mamy wrażenie, iż została ona napisana przez człowieka, który osobiście tego wszystkie doświadczył. Tym bardziej należy pogratulować pisarzowi ogromnej wiedzy z zakresu psychologii, ale i również niezwykłych umiejętności, pozwolających mu na zagłębienie się w ludzkiej osobowości. Nie było to zadanie łatwe, jednak ciekawe i możliwe w realizacji. Niestety sami musicie się dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losu bohaterów tego utworu. Gwarantuję wam, że nie pożałujecie czasu spędzonego z “Requiem dla snu”.
Jedynym minusem tej powieści jest fakt, iż w całości utworu nie ma tradycyjnego podziału na dialogi i opisy. W przypadku książki p. Selby mamy do czynienia z tekstem ciągłym, a wszelkie rozmowy toczące się między jej bohaterami, nie zostały przez autora wyróżnione. Niektórym czytelnikom może to sprawić mały problem, jednak wychodzę z założenia, że skoro ja dałam radę, a jestem raczej zwolenniczką wyrazistych konwersacji, to i w waszym przypadku przygoda z dziełem amerykańskiego autora okaże się świetną i pouczającą zabawą. Wszelkie nieudogodnienia odpłyną w niebyt, wydadzą się nam zwyczajnymi błahostkami. Ostatecznie pozostanie przyjemność czytania, a także czas spędzony w towarzystwie osób, które pogubiły się w swoim życiu i być może nie miały tyle samo szczęścia co my. Gorąco polecam!
Aleksandra Świerczek