Nietolerancja, utarte schematy, etykieta, którą przyczepia się danym nacjom, to rzeczy niezbyt miłe. Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi i nie ma znaczenia jaki mamy kolor skóry czy jakiego jesteśmy wyznania. O tym, w bardzo przystępny i łatwy do wchłonięcia sposób, opowiada w swoje książce Amy Fellner Dominy.
Ellie planuje dla siebie wielką przyszłość. Chce swoimi przemowami zmieniać tok myślenia ludzi. Drogą do wspaniałej kariery jest jednak elitarne liceum Benedict, na które jej rodziny po prostu nie stać. Dostała się jednak na obóz oratorski i tutaj może się wykazać, a jeśli będzie najlepsza, dostanie stypendium. Problem pojawia się jednak już na samym początku. Zarówno szkoła, jak i kurs należą do chrześcijańskiego stowarzyszenia, a ona jest żydówką. Czy religia pogrzebie jej cudowne plany na przyszłość?
Muszę przyznać, że postacie w książce zostały dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Ellie jest bystrą dziewczyną, wiedząca, czego w życiu chce i rezolutnie rozważa swoje priorytety. Devon, jej największy konkurent i wnuczek przyznającej stypendium kobiety, również został doskonale przedstawiony. Sama pani Yeats to intrygująca, konserwatywna dama. Natomiast najlepszy ze wszystkich jest dziadek Ellie, Zejde. Ja nie miałam tego szczęścia by poznać swojego, ale jestem pewna, iż gdyby był taki jak ten z powieści, bardzo bym go kochała. To pełna humoru, barwna postać, z jaką nie da się nudzić. Bohaterowie książki są niezaprzeczalnie rewelacyjni, a każda przedstawiona postać wnosi do fabuły coś niezbędnego.
Sama fabuła również jest interesująca. Oprócz rozrywki, którą niewątpliwie zapewnia, ma również coś do przekazania czytelnikom i to sprawę, która wcale nie jest błaha. Autorka w swojej historii przedstawia problemy mniejszości narodowych oraz wyznaniowych. Mówi o Żydach, ale nie wysuwa samych argumentów na to, że są krzywdzeni. Przedstawia również w jak zamkniętej potrafią żyć społeczności, co zdecydowanie wpływa na ich relacje z innymi. Pokazuje również, iż ludzie potrafią czuć antypatię tylko ze względu na stereotypy. Nie ważne, jak zdolna była Ellie, liczyło się to, że nie jest katoliczką. W historii nie zabraknie również przyjemniej, nie przesadzonej, nutki romantyzmu.
?Omg czyli racje i oracje? to literacki debiut Amy Fellner Dominy i jest mi naprawdę trudno w to uwierzyć. Książka napisana jest w bardzo przemyślany sposób, lekkim w odbiorze językiem, a każdy kolejny rozdział zachęca do dalszego czytania. W stylu autorki bez trudu można się zakochać. Całość pisana jest z punktu widzenia głównej bohaterki, przy pomocy pierwszoosobowej narracji. W ten sposób udało się przedstawić pełną pasji i wewnętrznych rozważań, sylwetkę zdeterminowanej dziewczyny, która podejmuje decyzje o tym, co dla niej w życiu jest najważniejsze.
Wydawnictwo od swojej strony również się postarało. Tom ma miękką okładkę, ale ze skrzydełkami, dzięki czemu nie zaginają się rogi. W środku każdy rozdział został ciekawie ozdobiony. Błędów edytorskich nie zauważyłam, a tłumaczka, moim zdaniem, spisała się rewelacyjnie.
Jestem szczerze zdziwiona, że książka jeszcze nie doczekała się swojej ekranizacji. Mimo, iż przeznaczona jest dla młodzieży, to ja nie mogłam się od niej oderwać. Interesująca fabuła, duża dawka humoru, ciekawie przedstawione problemy, które tak naprawdę dotyczą nas wszystkich. Uważam, że pozycja spodoba się zarówno nastolatkom, jak i nieco starszym czytelnikom, chcącym przypomnieć sobie, jak to jest być młodym.
Wiktoria Aleksandrowicz