Ich piąty studyjny album tytułem nawiązuje do krążka z 2005 roku. I tak “The Papercut Chronicles II” posiada większy zasób potencjalnych przebojów, a całość brzmi bardziej jak kontynuacja solowej kariery Traviego McCoya. Kto jeszcze nie kołysał się przy “Billionaire” lub nie dołączył do chórku “We’ll be Alright”, tak teraz ma taką okazję.
Band na pierwszy plan wystawia wspomnianego rapera. To on zajmuje się w dużej części warstwą wokalną, zostawiając tylko pole do popisu zaproszonym gościom i chórkom. Sprawia to, że całość brzmi jak dalszy ciąg “Lazarusa” z 2010 roku. Jednak jako zespół wciąż szukają kolejnej prostej jak drut perełki na miarę “Cupids Chokehold”. Nie powiem, efekty w postaci zestawienia w listach przebojów nie powalają, ale kawałki brzmią dla ucha przyjemnie. I nawet rap nie razu nastawione na pop ucho, bo zmiękczają to gościnne występy gwiazd na czele z Adamem Levinem, znanym wokalistą Maroon 5. To kawałek z jego udziałem “Stereo Hearts” już ze startu miało powtórzyć sukces sprzed lat. Skutek był tego mierny, ale nie dobija swoją prostotą tak bardzo jak “Cupids Chokehold”.
Reszta utworów raczej nie dorównuje duetowi z liderem Maroon 5, ale wciąż stoją na wysokim poziomie. Tutaj na wyróżnienie zasługuje choćby kawałek z Ryanem Tedderem, zapracowanym wokalistą OneRepublic. Szkoda, że “The Fighter” nie wywołał zamieszania na listach, bo choć Ryan lepiej brzmi w rockowych balladach, tak i tutaj pokazuje pazur. O wiele gorzej wyszła na tym Oh Land, której współudział przy “Life Goes On” ogranicza się do wygładzania refrenu i przesładzaniu każdej nuty.
Cieszy mnie również obecność na krążku czegoś więcej niż popowych hiciorów do radia. Rockowe zacięcie zespół pokazuje w świetnym kawałku “Solo Discotheque”, a hip hopowe korzenie w “Nil-Nil-Draw”.
I tak w sumie przeminął cały album, a po jego przesłuchaniu w głowie zostaje jedna, góra dwie piosenki. Nie jest to wynik doskonały, ale świadczy o potencjale zespołu – nie zostaną zapomniani, bo to solidna mieszanka hip hopu i rocka z domieszką popu. I niech dowodem na moje słowa będzie fragment tekstu jednego z ich utworów:
“Gdybym był kolejnym zakurzonym nagraniem na półce, Czy odkurzyłabyś mnie i odtwarzała jak wszyscy inni?”
I jak tu się nie zgodzić?
Marek Generowicz