Niestety najlepsze sceny filmu zostały pokazane w trailerze: magiczne scenerie, zabawne kwestie, zwariowana muzyka. Scenariusz był niespójny i widać, że jest nakręcony na podstawie serialu. Nie wiadomo o czym to miała być historia. Ni to film o upadku pewnej rodziny i powrocie dawnego krewnego, który chce im pomóc (bez mrugnięcia okiem wszyscy akceptują dziwnego arystokratę, a kobieta zajmująca się całym domem i firmą, zwęszywszy kasę, nie ma oporów przed przyjmowaniem pod swym dachem wampira). Czarownica mści się na arystokracie, doprowadza do upadku jego rodzinę, jednak wciąż chce jego miłości. Pozwala im odbudować cały interes i dopiero wtedy przystępuje do działania. Wspominają wszyscy o klątwie, jednak nie zostaje wyjaśnione, co stało się z mężem i żoną rodzeństwa mieszkającego w posiadłości. Tajemnicza guwernantka, która ukrywa pewną tajemnicę, akceptuje dziwną rodzinkę. Wątek pragnącej utrzymać swą młodość pani psycholog (w tej roli Helena Bonham Carter) został rozwiązany zbyt szybko, zbyt prosto. Za dużo poruszonych wątków, rozwiązywanych pobieżnie, banalny prolog (który niewiele wnosił poza wprowadzeniem podstawowych informacji).
Dobra była gra aktorska (Johnny wspaniale wcielił się w wampira i był przezabawny), dobra była muzyka, klimatyczne zdjęcia a’la lata ’70, wspaniałe stroje Barnabasa, specyficzne mroczne sceneria. Wszystko jednak to było za mało i pozostawiało niedosyt, w połowie seansu bywało nudno, zabrakło napięcia, zbyt uproszczona historia, interakcje pomiędzy bohaterami spłycone. Za klimat, za Helenę, za Johnny’ego i świetną rolę wiedźmy aż 6/10. Film jednak rozczarowuje.