Kiedy okazało się, że autorka “Przeczekać ten dzień” ma dopiero 18 lat poczułam lekkie ukłucie zazdrości, ale i nieudawany podziw, że tak młoda osoba była w stanie napisać książkę, którą jakieś wydawnictwo zechciało wydać. Anna Maria Jaśkiewicz jest dziewczęciem nieznanym dotąd czytelnikom, jednak myślę, że będzie o niej jeszcze głośno, a to za sprawą niebywałego talentu, który kiełkuje w tej młodej osóbce.
Bohaterem “Przeczekać ten dzień” jest niemłody już polonista, Karol, wdowiec uczący w jednym z Warszawskich liceów. Pewnego dnia gubi swój dziennik, w jakim zapisuje co ważniejsze spotkania, sentencje uczniów i swoje pomysły. Kiedy kończy lekcje, okazuje się jednak, że dziennik leży na jednej z ławek – “cały i zdrowy”. Wszystko wydaje się być w najlepszym porządku do czasu, aż bohater otwiera dziennik i znajduje wpis pod datą wyznaczającą najbliższy piątek… Wpis “śmierć”, którego nie umieścił on.
To jedno zdarzenie wywołuje lawinę zmian zachodzących w życiu i umyśle bohatera. Zaczyna on zastanawiać się nad sensem swojego jestestwa, nad Bogiem, śmiercią i wybaczeniem. Aż w końcu nadchodzi ten feralny piątek, którego nie sposób ominąć…
W zasadzie nie wiem jak sklasyfikować tę powieść. Z jednej strony zawiera bardzo ciekawy wątek, jaki można podciągnąć pod thriller. Z drugiej, wydaje się, że jest to jeszcze jedna obyczajówka, opowiadająca o życiu i śmierci. Jedno jest pewne, nie jest to zwykła książka, przede wszystkim przez to, że bohaterka potrafiła w zupełnie zwyczajną historię wpleść elementy mistyczne i tajemnicze. Można powiedzieć, iż jest to lektura ambitna, która dotyka duszy wprawnego czytelnika. Jednak jest to też pozycja bardzo nierówna. Zaczyna się dosyć dynamicznie od wprowadzenia w tajemniczy klimat powieści, aby następnie ostudzić czytelniczy zapał stronicami pełnymi wywodów belferskich na temat grzechu pierworodnego. Rozumiem, że autorka chciała podkreślić, stosunek bohatera do wiary ale bogate słownictwo, powiedziałabym nawet zbyt wysublimowane, nie pomaga w skupieniu się nad treścią, jaką niesie.
Książka jest krótka, dzięki temu Annie Marii Jaśkiewicz nie udało się zbytnio odejść od głównego założenia książki, a tym samym powieść czyta się szybko, choć momentami trudno. Mimo tego, ciężko się z nią rozstać, gdyż historia jest naprawdę interesująca i w zasadzie do samego końca nie wiesz, jaki los czeka głównego bohatera. Momentami stosowane rozwiązania są naiwne, ale właśnie przez to, że powieść nie zawiera zbyt wielu stron, nie rzucają się one tak w oczy. I bynajmniej nie jest to powieść “przegadana”, pragnę podkreślić, że w zasadzie w powieści non stop coś się dzieje.
To chyba moja pierwsza przygoda z wydawnictwem Promic, muszę przyznać, iż znają się na rzeczy i potrafią stworzyć piękne i dopracowane książki. Jeśli będę miała okazje sięgnąć jeszcze po ich wydania to z chęcią to zrobię. Wracając, natomiast do autorki, to mam nadzieję, iż nie zniechęcę jej do dalszej pracy swoją opinią, gdyż, jak już napisałam powieść jest naprawdę zaskakująco ciekawa. Bije na głowę kilka innych książek obyczajowych i kryminalnych wydanych przez naszych rodzimych pisarzy.
Żaneta Wiśnik