W ogarniającej nas coraz mocniej, tabloidalnej kulturze negliżu każdy ma chrapkę na napisanie książki o samym sobie. Księgarne półki wręcz uginają się od biograficznych pozycji pióra Kasi Cichopek, Krzysztofa Ibisza czy Ryśka z Klanu. Ostatnio drogą tą podążył również znakomity piłkarz, Ryan Giggs, który postanowił opisać swoją wielką karierę piłkarską.
Nikt, nawet największy przeciwnik Manchesteru United, nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości, że Ryan Giggs jest, był i będzie zawodnikiem wielkiego formatu. Żywa legenda “Czerwonych Diabłów” już od dwudziestu lat zachwyca swoją wyśmienitą dyspozycją fanów na Wyspach Brytyjskich oraz całym świecie. Z Walijczykiem w podstawowym składzie klub z Old Trafford święcił największe w swej bogatej historii tryumfy. Szkoda tylko, że nikt Giggsowi nie podpowiedział, że pisarz z niego wyjątkowo słaby i zamiast pozwolić mu na lepienie słów sam nie wziął się za stworzenie biografii tego piłkarza.
Każdy fan współczesnej piłki nożnej chciałby poznać historię Giggsa. Przeżyć wraz z nim wszystkie sukcesy, które do tej pory znał tylko i wyłącznie z telewizyjnych przekazów. Choćby przez krótki moment poczuć się jak Walijczyk. Tymczasem to, co otrzymujemy na tych ponad 180 stronach to kiepsko ze sobą połączone flesze ze spotkań, w których wystąpił Giggs.
Nie poznajemy historii piłkarza Manchesteru United od obijania piłki o mur swojego rodzinnego domu w Cardiff do zostania legendą Old Trafford. Otrzymujemy raptem skrawek życia Giggsa i to w zasadzie ten, który jest już nam doskonale znany. Bałwochwalcze sprawozdania z meczów poprzerywane są od czasu do czasu jakąś wypowiedzią traktującą o samym piłkarzu. Czyli w zasadzie nic ponad to, co widzieliśmy siedząc przed szklanym odbiornikiem telewizyjnym lub czego dowiedzieliśmy czytając Wikipedię.
Czytania lektury nie ułatwiają dodatkowo liczne chochliki drukarskie, które wdarły się niemal na każdą stronę tej książki. Przepuszczonych przez redaktorów błędów jest więcej od ciekawych historii przytaczanych przez Giggsa. I może ja się nie znam, ale nie tego oczekiwałem po oficjalnej biografii skrzydłowego z Walii.
Książkę polecić można w zasadzie tylko zapalonym fanom Manchesteru United. Cała reszta kibiców może wpisać “Ryan Giggs” w wyszukiwarkę Google i wejść w którąkolwiek ze stron z biografią piłkarza. Jestem przekonany, że dowiedzą się z niej tyle samo, a może nawet jeszcze więcej o legendzie “Czerwonych Diabłów”.
Paweł Raczek