“Muppety” w reżyserii James Bobina to niestety rozrywka niskich lotów. Pierwsza część produkcji męczy totalnie, wyraża się to w wymęczonych piosenkach i kompletnym brakiem akcji. Cała historia usilnie stara się być zabawna i dramatyczna, a wychodzi jako śmieszna opowieść o upadłych bohaterach. Dopiero, gdy oglądamy scenę kręcenia Muppet Show, pokazywanego w telewizji, cała fabuła nagle odżywa, by znów olśnić widza. Jedynie ta sekwencja spełnia wymogi kina na wysokim poziomie, reszta nawet nie umyka się do stóp porządnemu kinu familijnemu.
Z pewnością częściowo można obwiniać tu scenarzystów, którzy podali nam infantylną, szablonową i nieciekawą fabułę. Już sam pomysł na kręgosłup opowieści zawodzi – oto wielki milioner chce kupić wytwórnię Muppetów, gdzie niegdyś nagrywano słynne show, by następnie ją zburzyć i zacząć pobierać ropę znajdującą się na tym terenie. W tym przeszkodzić chce mu wierny fan Muppetów – kukiełkowy Walter oraz jego “brat” Gary ze swoją dziewczyną Mary. Z pomocą Kermita Żaby zbierają dawną paczkę, by obronić wytwórnię, wystawiając w telewizji dawne show i zbierając pokaźną ilość pieniędzy.
Część winy ponoszą tu również aktorzy. Choć Jason Segel dwoi się i troi, to nadal nie potrafi wyjść z cienia kukiełek. Amy Adams nawet nie próbuje, a Chris Cooper przemknął przez film gładko, zrównawszy swój czarny charakter z błotem. Z Kermita Żaby uleciał duch radości, dobrej zabawy, a całą obsadę podtrzymują jedynie niezawodna świnka Piggy i roztrzepany Zwierzak. Postać Waltera jest za to zbędna, wprowadzając jedynie niepotrzebne zamieszanie, będąc pretekstem do pokazania wielkości Muppetów.
I gdyby spojrzeć na dobre strony tej produkcji, to z pewnością jest nią piosenka “Man Or Muppet”, uhonorowana zresztą Oscarem oraz przelotny, rzadko akcentowany humor. Opowiedziana przez twórców historia zanudziła mnie na śmierć, nie dostarczając mi ani porządnej rozrywki, ani moralnego przesłania. Ot tak, historia jakich wiele z kolorową oprawą i garstką przeróżnych głosów. Szkoda, że zabrakło ducha starego show i świeżości, z której znani są producenci ze studia Walta Disneya…