“W otchłani” Beth Revis od dnia premiery wzbudza ogromne zainteresowanie i ogólnie dostrzegalny entuzjazm. Popychana ciekawością i poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie: co ma w sobie ta książka, że porusza serca tak wielu czytelników, postanowiłam ją przeczytać. Jestem już po lekturze “W otchłani” i momentalnie stałam się jej zagorzałą fanką.
Na czym polega jej fenomen?
“W otchłani” należy do modnego i poczytnego w obecnej chwili książek z gatunku dystopii. Jest to dział literatury fantastycznej przedstawiająca czarną wizję przyszłości, wynikającej z krytycznej i pesymistycznej obserwacji otoczenia przez autora.
Tak więc ciągle rozwijająca się cywilizacja, zaśmiecenie środowiska, topniejące zasoby naturalne oraz poszukiwanie coraz to nowych rozwiązań dla mieszkańców ziemi, były iskrą napędową dla powstania tej powieści.
Siedemnastoletnia Amy z żalem porzuca swoje ziemskie życie , decyduje się dołączyć do rodziców i wyrusza w misję, która ma na celu zaludnienie nowej planety. Podróż ma odbyć się statkiem “Błogosławiony” i trwać trzysta lat. Żeby przetrwać tak długi lot, wszyscy muszą poddać się hibernacji. Pewnego dnia Amy zostaje niespodziewanie i brutalnie wybudzona z lodowatego snu, na długo przed planowanym lądowaniem. Ledwie udaje jej się uniknąć śmierci. Kto próbował ja zabić i dlaczego? Amy próbuje rozwikłać tę zagadkę z pomocą Starszego. Jednak jest pewna osoba, która im to uniemożliwia. Jest nim Najstarszy- jedyny i despotyczny przywódca, utrzymujący rządami silnej ręki i kłamstwem porządek na “Błogosławionym”.
Zaczyna się wyścig o prawdę , o zrozumienie, o władzę…
Akcja powieści od samego początku trzyma w napięciu i miałam wrażenie, że z każdą stroną przyspiesza i gna z prędkością światła. Fabuła choć nie jest oryginalna (kontrola emocji i uczuć, idealne społeczeństwo, fałszowanie historii) to jednak wnosi do literatury powiew świeżości, tajemniczości i odrobinę przerażenia. Język jakim posługuje się Beth Revis jest sugestywny, plastyczny, prosty i lekki w odbiorze. Autorka nie zarzuca nas naukowymi określeniami. Każdy zrozumie sens i wyraz powieści.
Narracja “W otchłani” jest taka, jaką lubię najbardziej. Pierwszoosobowa, prowadzona dwutorowo, naprzemiennie. Wydarzenia są przedstawiane z perspektywy Starszego i Amy. Dzięki temu mamy możliwość poznania oceny zdarzeń z dwóch źródeł. Rozszerza nam to również pole widzenia, gdyż możemy obserwować sytuację z kilku miejsc jednocześnie. Razem z Amy odkrywamy “Błogosławionego”, podpatrujemy członków załogi, ujawniamy kłamstwa. Z Starszym natomiast możemy poznać motywy działania przywódcy.
“W otchłani” to ciekawe spojrzenie na skutki władzy totalitarnej. Najstarszy manipuluje ludźmi za pomocą kłamstw, medykamentów, zacieraniem różnic. Zmusza ich w ten sposób do uległości działań, które służą tylko dobru ogółu. Obdziera ich z uczuć, wolnej woli czyli z człowieczeństwa. W jego rękach stają się potulnymi trybikami napędzającymi sprawne działanie statku.
Według Najstarszego istnieją trzy przyczyny niezgody – różnice, brak silnego przywódcy, indywidualne myślenie. Każdy kto wpasował się pod te cechy, musiał zostać wyeliminowany.
Czy w tym oderwanym od rzeczywistości świecie możliwa jest miłość? Czy członkowie załogi “Błogosławionego” potrafią kochać? Czy emocje, które odebrał im Najstarszy mogą zostać im przywrócone?
Wątek miłosny został dopiero zarysowany i być może rozwinie się w kontynuacji książki. Ja już z niecierpliwością czekam na kolejny tom zatytułowany “Milion słońc”.
“W otchłani” to piękna i wciągająca odyseja kosmiczna, o której długo nie można zapomnieć.
Aleksandra Jesiołowska