Do tej pory dała się poznać szerszemu gronu słuchaczy dzięki programowi “The Voice Of Poland”, gdzie doszła aż do ćwierćfinału. Teraz powraca z debiutancką płytą, demonstrując swoją siłę i niezależność. Cała Edyta…
Kto oglądał popularny talent show, ten wie, czego spodziewać się po podopiecznej Kayah. Artystka pozostała wierna swojej drodze i konsekwentnie się nią kieruje. Kontrakt z Universal Music pozwolił jej wypłynąć na szerokie wody, lecz nawet to nie zagwarantuje dobrego odbioru od słuchacza. Jednak moje ucho od razu wychwyciło przebojowe nutki i mocny głos Edyty. To największe plusy tego wydawnictwa. Każda piosenka brzmi jak potencjalny hit, a tempo płyty jest naprawdę szybkie. Nawet się nie obejrzysz, a ta już dobiegnie końca, zostawiając uczucie niedostatku. Bo słuchacz, a w tym przypadku konkretnie słuchaczka wciąż chce więcej. Piosenki Edyty od razu wchodzą do głowy, a feministyczne teksty zapadają na trwałe w kobiece głowy. Nie ukrywajmy, że płyta adresowana jest do płci pięknej. Lecz inaczej niż solowy debiut Moniki Kuszyńskiej, który stawiał na emocje, tak Edyta Strzycka skutecznie zabawia odbiorców.
Ta niezależna, pełna mocy i wiary w to co robi kobieta jest doskonałym przykładem, jak robić karierę, łącząc z tym co kocha. Jej droga, mimo, że wyboista, kończy się debiutem, który otwiera jej polskie salony popkultury. Ale czy aby na pewno? Mam nadzieję, że to jednak jedynie koniec jednego rozdziału, a początek drugiego. Teraz liczę na kolejne płyty, które będą wciąż jakościowo pobijać swoje poprzedniczki. Pierwszy album, chociaż “nie powala” artystyczną wizją, to stawia dość wysoką poprzeczkę następcą. Jednocześnie pokazuje, jak powinna wyglądać dalsza droga po występie w popularnym talent show.
Edyta Strzycka postawiła na pop i w tym gatunku czuje się świetnie. Trochę tu dance’u, może czuć wpływy jazzu, ale jednak wciąż to pop. I tak “Wszechświat” czy “Nie Chcę Już Nic” to solidne kawałki, które z pewnością świetnie brzmią w samochodzie. Płyta umili także czas spędzony na prasowaniu czy gotowaniu. Debiut artystki to opowieść o samej sobie, jak brzmi tytuł jednej z piosenek. Ja wiem jedno, tę płytę mogę spokojnie polecić wszystkim, którzy tęsknią za wakacyjnym rytmem lub odliczają dni do karnawału…