Wampiry w literaturze mnożą się jak grzyby po deszczu. Tę swoistą lawinę zapoczątkowała Pani Meyer, której saga utorowała wymuskanym krwiopijcom drogę do niewieścich serc. Celowo nie wspominam o przypadkach pojawiania się przedstawicieli wampirzego gatunku na kartach takich powieści jak Dracula, czy też Wywiad z wampirem, gdyż kierując się własnym pojęciem estetyki, zaliczam te lektury do zupełnie innego gatunku, całkowicie różnego od Zmierzchu. Książka Artura K. Dormann?a Co zdarzyło się w Lake Falls rzekomo jest w stanie powiedzieć czytelnikom książek o wampirach coś czego jeszcze nie wiedzą. Czy rzeczywiście jest to prawda? Zaraz się przekonacie.
Victoria wraz z malutką córeczką przenosi się do Lake Falls po burzliwym rozwodzie ze swoim władczym mężem i jego niezrównoważoną oraz wścibską rodzinką. Wydaje jej się, że wreszcie odnalazła swoje miejsce na ziemi. Drewniany dom, który dzieli wraz z córką staje się dla nich ostoją. Pewnego dnia równowaga Vic zostaje zachwiana – wiadomość o śmiertelnej chorobie jej dziecka spada jak grom z jasnego nieba. Kiedy wydaje się, że nie ma już żadnej nadziei a chwile, które kobieta będzie mogła spędzić z córeczką są policzone, na progu ich małego domku w Lake Falls pojawia się tajemniczy jegomość, składający bohaterce ofertę nie do odrzucenia?
Trudno mi jednoznacznie ocenić tę książkę. Czyta się ją naprawdę sprawnie. Autor umie budować nastrój historii z dreszczykiem, odpowiednio dobiera słowa, gra na uczuciach czytelnika i wzbudza jego zainteresowanie. Stworzył też całkiem przyzwoitą fabułę posiadającą drugie dno i wypełnił ją dosyć sporą grupą barwnych bohaterów. Co więc sprawia mi trudność, skoro wymieniłam całą masę zalet powieści Co zdarzyło się w Lake Falls? Otóż, tekst książki momentami się dłuży, a swoista gra pomiędzy bohaterką a niebezpiecznym przybyszem potrafi rozdrażnić nawet najbardziej cierpliwego odbiorcę. Mimo tego lektura ma potencjał, jaki autorowi udało się wykorzystać w zasadzie całkowicie. Choć, absolutnie nie zgodzę się, jakoby Dormann ukazał w tej powieści, jakiś dotychczas nieznany wizerunek wampira ? z drugiej jednak strony stworzył ciekawą historię losów wampirzego gatunku.
Z całą pewnością tytuł ten można polecić nie tylko tym zachwycającym się wampiryzmem w literaturze. Autor naprawdę doskonale wprowadza czytelnika w odpowiednią atmosferę sennego miasteczka posiadającego mroczne tajemnice. Zakończenie nieco mnie rozczarowało, choć właśnie w nim ukryta jest cała przewrotność fabuły – jestem, więc przekonana, że znajdzie ono swoich zwolenników.
Patrząc na całokształt książki, nie można pominąć też kwestii okładki, która w tym przypadku jest charakterystyczna, urzekająca, być może nawet hipnotyzująca? Krzysztof Krawiec odpowiedzialny za graficzny projekt okładki wykazał się pomysłowością i to dzięki niemu Co zdarzyło się w Lake Falls naprawdę dobrze prezentuje się na półce.
Żaneta Wiśnik